ODEJŚCIA
Odchodzą w ciszy,
W samotności
– Bez rodzin,
Bliskich
I przyjaciół,
Walcząc
O jeszcze jeden oddech
W bieli,
Pod szmerem
Automatów
Myśli
Powoli
Wewnątrz krążą
– To, już ostatnie pożegnanie,
Z Pytaniem
Czy zobaczyć zdążą
Świat
Nim wspomnieniem
Pozostanie
Odchodzą w ciszy
A Ci wkoło
– W strojach zbyt innych
Niż codzienność,
Tłumią,
Gdzieś w gardłach,
Żal
I rozpacz,
Patrząc
Jak cieniem
Spływa
Ciemność
ZDROWYCH SPOKOJNYCH ŚWIĄT
Świąt Spokojnych,
Choć wiosna szaleje
Złotem słońca
I złotem kwiatów
Uśmiechniętych,
Niosących nadzieję
Zakończenia
Ataku strachów
Zdrowych Świąt
– Niech nie mijają,
Karmiąc zdrowiem
Przy naszym stole
– Niech po prostu
Z nami zostają
Jak nadziei pełna
Opowieść
Zdrowych Świąt
Dla nas
I bliskich,
Zanurzenia
W tej wiosny
Zachwycie
– Niech się stają,
Niech nie mijają
– Tak jak nasze
Codzienne życie
Z NOTATNIKA MYSZY – PRZED LUSTREM
Mysz przed lustrem
Przygląda się sobie
– Dosyć śmiesznie wyglądam
W maseczce,
To nieważne,
Bo jednak coś robię
– Choćby troszkę,
Choćby troszeczkę
Wszystko przez ten uparty
Stworek
– Jakiś wirus
Czy inne diabelstwo,
Zakupiłam maseczki
W sklepiku,
Chociaż ceny
– Prawdziwe zdzierstwo
Mysz przed lustrem
Siedzi samotna,
Jej odbicie jedynym
Kolegą,
Siedzi smutna
I trochę markotna
Szepcząc cicho
Do siebie
– Dla czego
Wszystkie służby mysiego lasu
Na sygnale
I z groźną miną
Patrolują polanki
I ścieżki
Tylko patrząc,
By kogoś zwinąć
Nic nie ważne
– Nawet ta wiosna,
Te przepisy
– Jakże okrutne,
Jakieś święta
– Nikt nie pamięta
Aby święta
Były tak smutne
JUTRO…
Kwiecień zapomniał,
Że jest kwietniem
– Trwa przygaszony tą pandemią,
Wciąż nie rozumie
Co się dzieje,
Szepcze do siebie
-A co ze mną
Tę rolę kwietnia
Zagarnęły kwiaty
Obłędnie złotych krzewów,
Biel delikatnych drobnych płatków
Porozwieszanych
Gdzieś na drzewach
Ta rola kwietnia
Wyśpiewana przez ożywione
Słońcem ptaki,
Przez zieleń
– Nadal wciąż nieśmiałą,
Przez dzień wciąż dłuższy
– Jakiś taki
Kwiecień zapomniał
– Zamyślony
Nad zgiełkiem
Twarz pochyla smutną,
Nad odejściami,
Dramatami,
Szepcząc
– Uwierzcie
Przyjdzie JUTRO
KAMYCZEK…
Dziś znalazłem kamyczek
Na szczęście
– Zwykły kamyk,
Obracam go w dłoni
– Czym jest szczęście?
Czy tylko ideą,
Którą myśl roztrzepana
Goni,
Może tylko spełnieniem
Pragnień?
– Nie, bo wraz ze spełnieniem
Rosną,
Może chwilą
Co zjawia się nagle
– Tak jak zima
Przerwana wiosną
Dziś znalazłem kamyczek
Na szczęście
– Zapomniany
Leżał w regale
– Niepotrzebny,
Nagle się znalazł
– On mnie,
Czy może
Ja jego
Do istnienia
Znów
Przywołałem?
BŁĄDZĄCA WIOSNA
Zagubiłaś się wiosno
Na chwilkę
– Jakaś dziwna wiosenna pora,
Zimy przecież nie było,
Tak się dziwnie złożyło,
Że przetrwała jesień
W kolorach
– Wprawdzie nieco zbrukanych,
Porzuconych niedbale
Gdzieś pod nogi
Na śpiące trawniki,
Narzekamy na zimę
Na brak bieli
– Choć krzynę,
Ale również na wiosny
Uniki
Ptaki też nic nie wiedzą,
Gdy pogody huśtawka,
Raz szczebiocą wiosenne pieśni,
Innym razem skulone,
Każdy patrzy w swą stronę,
Śmiałe plany
W swych myślach kreśli
A te drzewa
Już napęczniały
– Tylko moment
Wybuchną zielenią,
A te krzewy
– Jeszcze nieśmiałe,
Coraz mocniej się krzewią
Nad ziemią
A te kaczki
Znad mego potoczka
Potworzyły coroczne pary,
Teraz w strudze pływają
I po ścieżce biegają
– Kołyszące się
Barwne
Maszkary
Z NOTATNIKA MYSZY – KORONAWIRUS
Siedzi myszka
W głębi swej norki,
Drży futerko
W tłumionym strachu
– Niewidoczne w powietrzu
Stworki
– Może jakiś siedzi na dachu?
Siedzi myszka
I śledzi w ciszy
Groźne wieści
Z pola i lasu
– Lis już chory,
Borsuk zaniemógł,
Zakazano wszelkich hałasów,
Wszelkich wypraw,
Wszelkich rozrywek
– Jakże smutne staje się życie
Pod rygorem
– Albo posłuchasz
Albo…
Brr – nie chciałabym zostać w niebycie
A zaczęło się tak niewinnie
– Ktoś zakasłał,
Ktoś znalazł się blisko,
Porozsiewał,
Gdy głośno ziewał,
Niewidoczne drobinki
Inne
Niż te znane
Każdego roku,
Te kończące się zwykłym katarem,
Ktoś je ubrał – kaprysem w koronę,
Teraz szepcze
– Ja nie wiedziałem
Siedzi myszka w norce
I wzdycha
– Los raz jeszcze gra z nami w karty,
Mam nadzieję,
Że nie znaczone,
Bo jeżeli
To już nie żarty
POŻEGNANIE
Kolejny motyl
Na granicy snów
Oraz jakże
Twardych
Okruchów życia
– Cóż, że wiosna
Że znów rozkwitły tulipany,
Gdy trzeba żegnać
– Bezpowrotnie,
Bliskich
– Odchodzą w dal
Aleją,
Tylko ten motyl
– Blask błękitny,
Oprószył pyłkiem
Kroków cienie
Kolejna cząstka
Lgnie do wspomnień
– Uśmiech
Już trochę zapomniany
A przecież jeszcze
Trwa festiwal
Kwiatów tak hojnych,
Wstęg pamięci,
Słów
Przełykanych
Wewnątrz ciszy
Tylko ta wiosna
– Nazbyt wczesna,
Płynie – znów tańcząc,
Nieświadoma
A może pełna
Dziwnej wiary,
Że wszystko
Zdolna
Skryć,
Zatrzymać,
Unieść ze sobą
Żal i smutek,
Na wieczność
Zamknąć
W swych
Ramionach