MRUKNIĘCIE NEGACJI
Ktoś nam roztacza
Perspektywy
– Świat nam rysuje
W barwach złota,
Tak sobie wewnątrz
Gdzieś
Myślimy
– Czy w nas gdzieś rodzi się
Ochota,
Możemy szepnąć z aprobatą
To przyzwolenie
– Czemu nie,
Lecz często
Jakby na życzenie
Z ust naszych spływa
Zwykłe
Eeee…
Gdzieś znaleźliśmy
Cud okazję
– Wymaga tylko
Aprobaty,
Myślimy sobie
– Czy znalazłem,
Czy ktoś podłożył
Źródło straty?
Po naszych licznych
Wątpliwościach,
Gdy odpowiedzi
Ktoś tam chce,
My odprawiamy z kwitkiem
Gościa
Naszym króciutkim
Zwykłym
Eeee…
Chcą abym pisał
Nowe wiersze,
By nadać słowom
Wiersza rym,
By świat się stawał
Znowu,
Jeszcze
Piękniejszym,
Lepszym
Niż by był,
Wtedy dylemat
– Czy potrafię
Czy mogę,
Pragnę
I czy chcę?
Dylemat
– Co mam wtedy mruknąć
Yhmm…
Czy może jednak
Eeee…
Z NOTATNIKA MYSZY – ROZTERKI JESIENNE
Mysz już wszystko wykonała
– Każdą cząstkę w swoich planach,
Urzeczona sobą
Cała
Nagle pyta
– Czy kochana
Jestem
Za tę swoją skrzętność,
Za logikę,
Pracowitość
– Czy ktoś,
Choćby jednym gestem,
Sugeruje przyjaźń,
Miłość
Z tym pytaniem mysz przysiadła
Na ławeczce
Przed swą norką
– Duma,
Pyszczek gładzi łapką
– Trochę jej przeszkadza słonko
– Nie wiem,
Sama teraz nie wiem,
Tyle było różnej pracy
– Nie widziałam,
Nie słyszałam
Czy dla kogoś coś to znaczy
Nadszedł dróżką
Kret przyjaciel
Spytał – czy masz chwilkę czasu,
Bo gdy wcześniej przychodziłem
Uwijałaś się sąsiadko
Jak w ukropie,
Nieprzytomnie,
A ja tylko przynosiłem
Bukiet kwiatów świeżo ciętych
Z tą nadzieją,
Że tym razem
Bukiet mój
Będzie przyjęty
Popatrzyła mysz na Kreta
Z rozczuleniem
– Cień czułości
– Wybacz
Zapomniałam durnie,
Że te związki,
Te sąsiedzkie,
Jednak nigdy
Nie rdzewieją
– Tak, mój miły
– Dziś jest cudnie
– Jesteś najważniejszym z gości
JUŻ WRZESIEŃ
Wrzesień
Pojawił się od rana,
Bawi się chmur puszystych
Stadem
– Kłąbki,
Kłębuszki,
Zamki w chmurach
– Skronie wrześniowe
Strojne w diadem
Wrzesień
Niczego nie ukrywa
– Wszyscy wokoło
Wiedzą przecież,
Że tak ten miesiąc
Się nazywa
I rozpoczyna nową jesień
Trochę
Pół na pół
Chłody,
Deszcze
I nadal słońce
– Sens klimatu
Zawarty wśród pajęczyn
W trawach
– Z nitkami bieli
Babie lato
TY…!
TY
To trochę inny
JA
O ile JA ma znaczenie,
O ile istnieje
Zbiór JA
W doznawanej rzeczywistości
Opisywanej poprzez zmysły,
Myśli
Oraz coś co nazywamy
Świadomością
Świadomość wymyka się
Opisowi fizyki wszechświata,
Stając się
Pytaniem
Z sugestią istnienia odpowiedzi
Czy istnieje tyle świadomości
Ile istnieje JA odmieniane
Poprzez TY?
Czy świadomość staje się tożsama
Ze stanem doznawania świata
Poprzez zmysły i myśli ?
Czy wymaga to
Odpowiedniego umiejscowienia
W hierarchii ewolucji
– Niekoniecznie powiązanej z Ziemią?
Uprośćmy
– Na tym etapie
TY
To trochę inny JA
– Tożsamy z jednością
Jego świadomości,
Będącej jedną,
Jedyną wspólną wielkością
Dla każdego
I dla wszystkiego
Co nas otacza
Przypuśćmy
– Taka sobie hipoteza
– Kusząca?
PŁACZĄCY SIERPIEŃ
Sierpień rozpłakał się deszczem
– Tak trudny jest czas pożegnań,
Już wrzesień za progiem
Jesieni prologiem,
A przecież ja wciąż jeszcze
Jestem
Tak wiem
– Nasz Księżyc w błękicie
Rozkwita po raz kolejny,
Nadzieję ma,
Bo ciągle trwa
– Sierpniowi pragnie być
Wiernym
Sierpień ukrył twarz w chmurach
– Wrześniowa pogoda za oknem,
Ta aura dziwnie ponura
– A ja?
– Cóż ja?
– Sobie moknę
Sierpień rozpłakał się deszczem
– Pocieszam sierpień jak mogę
– Nie martw się
Znowu będziesz
Więc popraw
Ducha pogodę
ŻYJEMY SOBIE
Żyjemy sobie
Pomaleńku
– Twarz
Wobec innych
Ludzkich twarzy,
Garstka radości,
Śmiechów,
Lęków,
Z nutką problemów
Wahań,
Marzeń
Żyjemy sobie
– Świat przed nami
Jak obraz
Barwą malowany,
W zieleniach,
W złotym śmiechu słońca,
W błękicie nieba
Aż do końca,
Gdy blask Księżyca
I aksamit
Żyjemy sobie
Nieuważnie
– Za nami pozostają ślady
Zdeptanych istnień,
Resztki rzeczy
Stworzonych
– Niewykorzystanych,
Jakieś kolory poszarzałe,
Błękit skażony
Dymu nutką
– Żyjemy sobie,
Istniejemy
Często żałując,
Że tak krótko