Słowa i słówka

Poezja i proza – Strona autorska

 

Cacko z dziurką

 

CACKO  Z  DZIURKĄ

 

Pojawiło się

– Dość niespodzianie,

Cacko z dziurką

Koloru nieba,

Odblask nieba

– Błękit na ścianie,

Tylko tyle

Ile potrzeba

 

Dziwny omam

– Ciągi skojarzeń

Między tutaj

– Co znaczy tutaj?

Oraz między

Koronką przędzy

Gdzieś na  czasu krosnach

Wysnutej

 

Czas jest cackiem

– W tym cacku dziurka

– Odblask nieba

– Błękit na ścianie

Gdzieś się kręci

Wirem pamięci

– W tym błękicie,

Zielone kochanie

 

Mruknięcie negacji

 

MRUKNIĘCIE NEGACJI

 

Ktoś nam roztacza

Perspektywy

– Świat nam rysuje

W barwach złota,

Tak sobie wewnątrz

Gdzieś

Myślimy

– Czy w nas gdzieś rodzi się

Ochota,

Możemy szepnąć z aprobatą

To przyzwolenie

– Czemu nie,

Lecz często

Jakby na życzenie

Z ust naszych spływa

Zwykłe

Eeee…

 

Gdzieś znaleźliśmy

Cud okazję

– Wymaga tylko

Aprobaty,

Myślimy sobie

– Czy znalazłem,

Czy ktoś podłożył

Źródło straty?

Po naszych licznych

Wątpliwościach,

Gdy odpowiedzi

Ktoś tam chce,

My odprawiamy z kwitkiem

Gościa

Naszym króciutkim

Zwykłym

Eeee…

 

Chcą abym pisał

Nowe wiersze,

By nadać słowom

Wiersza rym,

By świat się stawał

Znowu,

Jeszcze

Piękniejszym,

Lepszym

Niż by był,

Wtedy dylemat

– Czy potrafię

Czy mogę,

Pragnę

I czy chcę?

Dylemat

– Co mam wtedy mruknąć

Yhmm…

Czy może jednak

Eeee…

 

Mruknięcie aprobaty

 

MRUKNIĘCIE APROBATY

 

Kiedy nasz los

– Dosyć przekorny,

Stawia przed nami

To pytanie

– Co będzie dalej,

Czy pozwolisz

Aby się stało

Co się stanie?

Najpierw milczymy

– Tak, przez chwilkę,

Jak sobie radzić

Właśnie z tym

Spomiędzy warg

– Ciut przytłumione,

Powoli zjawia się

Yhmm…

 

Przeróżne sprawy

I problemy

– Każdy ma swoje blaski,

Cienie,

A my powoli

W głąb nich brniemy

– Często wbrew sobie,

Na życzenie

Własne lub bliskich

– Czar ich w tym

Co powoduje

To yhmm…

 

Kiedy składamy słowa

W zdania

Coś nas do tego

Dziwnie skłania

– Słowa prawdziwe

A nie dym,

Więc aprobata

Tym

Yhmm…

 

Z notatnika myszy – rozterki jesienne

 

Z NOTATNIKA MYSZY – ROZTERKI JESIENNE

 

Mysz już wszystko wykonała

– Każdą cząstkę w swoich planach,

Urzeczona sobą

Cała

Nagle pyta

– Czy kochana

Jestem

Za tę swoją skrzętność,

Za logikę,

Pracowitość

– Czy ktoś,

Choćby jednym gestem,

Sugeruje przyjaźń,

Miłość

 

Z tym pytaniem mysz przysiadła

Na ławeczce

Przed swą norką

– Duma,

Pyszczek gładzi łapką

– Trochę jej przeszkadza słonko

– Nie wiem,

Sama teraz nie wiem,

Tyle było różnej pracy

– Nie widziałam,

Nie słyszałam

Czy dla kogoś coś to znaczy

 

Nadszedł dróżką

Kret przyjaciel

Spytał – czy masz chwilkę czasu,

Bo gdy wcześniej przychodziłem

Uwijałaś się sąsiadko

Jak w ukropie,

Nieprzytomnie,

A ja tylko przynosiłem

Bukiet kwiatów świeżo ciętych

Z tą nadzieją,

Że tym razem

Bukiet mój

Będzie przyjęty

 

Popatrzyła mysz na Kreta

Z rozczuleniem

– Cień czułości

– Wybacz

Zapomniałam durnie,

Że te związki,

Te sąsiedzkie,

Jednak nigdy

Nie rdzewieją

– Tak, mój miły

– Dziś jest cudnie

– Jesteś najważniejszym z gości

 

Już wrzesień

 

JUŻ WRZESIEŃ

 

Wrzesień

Pojawił się od rana,

Bawi się chmur puszystych

Stadem

– Kłąbki,

Kłębuszki,

Zamki w chmurach

– Skronie wrześniowe

Strojne w diadem

 

Wrzesień

Niczego nie ukrywa

– Wszyscy wokoło

Wiedzą przecież,

Że tak ten miesiąc

Się nazywa

I rozpoczyna nową jesień

 

Trochę

Pół na pół

Chłody,

Deszcze

I nadal słońce

– Sens klimatu

Zawarty wśród pajęczyn

W trawach

– Z nitkami bieli

Babie lato

 

TY…?

 

TY…!

 

TY

To trochę inny

JA

 

O ile JA ma znaczenie,

O ile istnieje

Zbiór JA

W doznawanej rzeczywistości

 

Opisywanej poprzez zmysły,

Myśli

Oraz coś co nazywamy

Świadomością

 

Świadomość wymyka się

Opisowi fizyki wszechświata,

Stając się

Pytaniem

Z sugestią istnienia odpowiedzi

 

Czy istnieje tyle świadomości

Ile istnieje JA odmieniane

Poprzez TY?

Czy świadomość staje się tożsama

Ze stanem  doznawania świata

Poprzez zmysły i myśli ?

Czy wymaga to

Odpowiedniego umiejscowienia

W hierarchii ewolucji

– Niekoniecznie powiązanej z Ziemią?

 

Uprośćmy

– Na tym etapie

TY

To trochę inny JA

– Tożsamy z jednością

Jego świadomości,

Będącej jedną,

Jedyną wspólną wielkością

Dla każdego

I dla wszystkiego

Co nas otacza

 

Przypuśćmy

– Taka sobie hipoteza

– Kusząca?

 

 

PŁACZĄCY SIERPIEŃ

 

Sierpień rozpłakał się deszczem

– Tak trudny jest czas pożegnań,

Już wrzesień za progiem

Jesieni prologiem,

A przecież ja wciąż jeszcze

Jestem

 

Tak wiem

– Nasz Księżyc w błękicie

Rozkwita po raz kolejny,

Nadzieję ma,

Bo ciągle trwa

– Sierpniowi pragnie być

Wiernym

 

Sierpień ukrył twarz w chmurach

– Wrześniowa pogoda za oknem,

Ta aura dziwnie ponura

– A ja?

– Cóż ja?

– Sobie moknę

 

Sierpień rozpłakał się deszczem

– Pocieszam sierpień jak mogę

– Nie martw się

Znowu będziesz

Więc popraw

Ducha pogodę

 

Jeszcze lato…

 

JESZCZE LATO…

 

Jeszcze lato

Pachnące słońcem

A już szelest

Tuż pod stopami,

Liści zamieć

– Jeszcze gorących,

Czas odmierza

Sierpnia krokami

 

Jeszcze chwilki

Łowimy zachłannie

– Te, ostatnie,

Przemija nam lato,

Jeszcze pragnień

Cząsteczki zagadki

Układamy w wazonach

Klimatu

 

Tuż za progiem

Nabrzmiewa wrzesień

– Pełen swoich

Wrześniowych kolorów,

Chłodnych ranków,

Mgieł

I przystanków

Przystrajanych

W las parasoli

 

Żyjemy sobie

 

ŻYJEMY SOBIE

 

Żyjemy sobie

Pomaleńku

– Twarz

Wobec innych

Ludzkich twarzy,

Garstka radości,

Śmiechów,

Lęków,

Z nutką problemów

Wahań,

Marzeń

 

Żyjemy sobie

– Świat przed nami

Jak obraz

Barwą malowany,

W zieleniach,

W złotym śmiechu słońca,

W błękicie nieba

Aż do końca,

Gdy blask Księżyca

I aksamit

 

Żyjemy sobie

Nieuważnie

– Za nami pozostają ślady

Zdeptanych istnień,

Resztki rzeczy

Stworzonych

– Niewykorzystanych,

Jakieś kolory poszarzałe,

Błękit skażony

Dymu nutką

– Żyjemy sobie,

Istniejemy

Często żałując,

Że tak krótko

 

Anioł wakacyjny

 

ANIOŁ WAKACYJNY

 

Można go spotkać

Na spacerze,

Na szlaku dróżek

– Wśród dróg wielu,

Na plaży

Pośród morskiej piany,

Tuż ponad nami

– Krok od celu

 

Jest błyskiem słońca

Poprzez liście,

Wiatru powiewem

W dzień gorący,

Spokoju chwilką,

Zapatrzeniem

W obraz na szlaku,

Marszu końcem

 

Niepostrzegany,

Nieuchwytny,

Chroni przed krokiem

Nierozważnym,

Przed słowem

Ciężkim,

Smutku cieniem,

Przed

Strachem,

Bólem

I cierpieniem

– Nigdy wbrew nam,

Więc nie przed każdym