POMIĘDZY WCZORAJ I JUTREM
W dal odpływają
Kolejne obrazy
– Sny nasze barwne,
Sny nasze dziwne,
Dni , które co dzień
Snami się stają,
Wierząc w blask chwili
– Często naiwnie
Spychamy słowa
– Te nie lubiane,
Chwile zbyt ciemne,
Bo zawsze bolą,
Oczy zbyt głodne,
Ciała zbyt drobne,
Które na radość
Nie pozwolą,
Spychamy wszystko
– Pomaleńku,
Do wspólnej,
Ciemnej
Wspomnień jamy,
Jakby nie stało się
To wszystko
O czym tak szybko
Zapominamy
Mówimy sobie
– To sny tylko
Dość uciążliwe
– Na przekór śnimy
Piękniej ,
Radośniej,
Kolorowo,
Budując obraz
Świata chwili
W dal odpływają znów
Obrazy
– Te kolorowe
I te smutne
– Sny nasze dziwne,
Gdzieś w niepamięć
– Pomiędzy wczoraj
Oraz jutrem
Z PAMIĘTNIKA MYSZY – MYSZ MA RACJĘ
Mysz ma rację
– Zawsze
I wszędzie,
Wciąż odkrywa
Kolejne tematy,
Wie o wszystkim
I wiedzieć będzie,
Ma opinie o wszystkim
A zatem:
Zna przeróżne zwierząt choroby,
Wie co robić,
Jak robić,
I po co,
Zna remontów przeróżne sposoby,
Sny tłumaczy wyśnione nocą,
Ma opinie o wszystkim
I wszystkich,
Wie jak rosną kwiaty
I drzewa,
Gdzie się rodzą w mózgu
Pomysły,
Kiedy ziewać
A kiedy śpiewać,
Wie o każdym naszym skrzywieniu,
I dla naszych działań
Zna powód
Tylko czasem
– Niestety,
Sama
Na swój temat
Gdzieś gubi
Odpowiedź
Lecz to nic
– Wszystkie w lesie zwierzęta
Znają mysz
I goszczą u myszy,
Lubią mysz,
Nikt jej wad nie pamięta,
Choć się krzywi
Gdy wprost je słyszy
Z NOTATNIKA MYSZY – PO WYBORACH
Mysz nerwowo podkręca wąsa
– Właśnie skończył się czas wyboru
– W którą stronę jej las podąży?
– Na porębę,
Czy gdzieś wgłąb boru?
Siedzi mysz na wejściu
Swej norki,
Swoją główką ledwie odkłania
Przechodzącym zwierzątkom
I ich przejścia porządkom
Grzecznościowy gest powitania
Ledwie wczoraj
– Jeszcze pamięta
Kampanijnych obietnic słowa,
Kandydatów wybranych tematów
I ten podział
– Każdemu połowa,
Pół obietnic,
Pół na nich głosów,
Pół stanowisk w zebraniu lasu,
Pół owacji,
Pół prawd,
Pół racji
– Jakże smętna połówek
Wymowa
Mysz nerwowo podkręca wąsa.
Nie – mysz właśnie się uśmiechnęła,
Bo dostrzegła kreta
W oddali
– Kret wiadomo poeta
Już od dawna miły jej sercu,
Lecz niestety
Jak zawsze
Nieśmiały
MAŁE LIPCOWE CO NIE CO
Małe lipcowe
Co nie co
– Trochę burz
Przeplatane słońcem,
Trochę chłodu
I dusznych powodów,
By zaistniał normalnie,
By się zjawił formalnie
Tak lipcowy lipiec
– Choćby
Przed końcem
Co na polach?
– W przydrożnych rowach
Trawy zielne
I polne kwiaty,
Przerośnięte kąkolem zboża
– Wystraszone
Tak dziwnym klimatem
W lasach
Grzyby,
Lecz nie do końca
– Noce jednak wciąż
Nazbyt chłodne,
Trochę więcej
Potrzeba słońca
– Dni choć letnie
Z latem nie zgodne
Małe lipcowe
Co nie co,
Powiedział bym
Maleńkie
– Ech, szukać by ze świecą
Dla lata
Zachętę