Słowa i słówka

Poezja i proza – Strona autorska

 

Przebacz

 

PRZEBACZ

 

Pośród zgiełku

– Szumny zgiełk miasta,

Pośród ulic

– Ulic tak wiele,

Wśród frazesów

I słów jak przystanków

Gdzieś zgubiły się,

Gdzieś zagubiły

– Kiedyś,

Dawno,

Tyczone cele

 

Nasza młodość

– Niewiele zostało

Tej gładkości,

Wzniosłości idei,

Tylko nutka maleńka

Nostalgii

I wspomnienie

– Już tylko wspomnienie,

Chwil

Gdy myśmy naprawdę

Chcieli

 

Pośród zgiełku

– Gdzieś zagubieni,

Pośród szumu,

Lecz uczuć milczenia,

Zwykli ludzie

– Odosobnieni,

Sami sobie

Szepczemy

Przebacz

 

Anioł listopadowy

 

ANIOŁ LISTOPADOWY

 

Szelest zaledwie

– Miękkie skrzydła

– Tak delikatne

Ponad ziemią,

Listopadowy

Cichy Anioł

Powraca wolno

Wraz z jesienią

 

Będzie wędrował

Alejkami

W zadumie

Nad kolejnym grobem

– Tyle ich nowych,

Tyle świeżych

– Szeleszczą pod stopami liście

– Wiatr je przegania,

Wiatru powiew

Od liści

Barwi się złociście,

Od lampek

Porwał zapach zniczy

– Płomień,

Płomienia zamyślenie

– Z Aniołem

Nowe groby liczy,

Czyta kolejne

Ze zdumieniem

 

Zawiodły wszystkie ludzkie plany,

Trwają w alejkach

Obok siebie

Wszyscy Ci znani

I nieznani

– Zasnęli

Pod jesiennym

Niebem

 

Anioł jesienny

– Rok przedziwny,

W odejścia

Nienormalnie szczodry,

W dramaty,

Smutek

I zmęczenie,

W samotność,

Niemoc

I zdumienie,

Że to już koniec

Nagły

Drogi

 

Z notatnika myszy – rozterki

 

Z  NOTATNIKA  MYSZY  –  ROZTERKI

 

Westchnęła myszka

– Świat zwariował

– Jak oszalały

W krąg się kręci

Festiwal masek,

Groźba słowa,

Które wyzwala wir pamięci

 

Trzeba pamiętać

O maseczkach,

O odległościach,

Wyrzeczeniach

– Już niedostępne:

Nasza rzeczka,

Filmy,

Koncerty

– Świat się zmienia

 

Westchnęła myszka

– Wszystkie miejsca

Drżą przed atakiem

Tej pandemii

– Sama już nie wiem

– Wierzyć,

Działać?

Z nadzieją,

Że to coś tam

Zmieni

 

Biel piłki

 

BIEL  PIŁKI

 

Biel piłki w dłoni

I uśmiech na twarzy,

Dźwięk kortu,

Uderzeń

– Kombinacja marzeń,

Dźwięk kortu

I siatki

Mimowolne drżenia,

Blask oczu i

Ten spokój

– Ta pewność

Zdarzenia

 

Zdarzenie

Czy marzenie?

Zaistniałe chwilą,

Czas który,

Tak jak mgnienie

Wraz z gemami

Minął

 

Ten wynik

I oklaski

Całkiem innych ludzi,

Niepokój

I emocje,

Które nastrój budzi

 

A wszystko

Snu wspomnienie

– Jakże rzeczywiste,

Jest chwila

– Jakże dziwna,

Poprzez chwile

Wszystkie

 

Zmiana

 

ZMIANA

 

Kawałek nieba

Pod nogami

– Trochę błękitu

I blask słońca,

Wrzesień odchodzi

Wraz ze snami,

Jesień kolorem

Liście trąca

 

Za progiem czeka

Niecierpliwie

Październik

– Stąd też są

Kałuże,

Deszcze smużące,

Ranki śpiące,

Wieczory śniące

Coraz dłużej

 

Tak to kolejne

Czasu lśnienie,

Kolejna pora

Z pór tysiąca

– To takie nasze

Znów-istnienie,

Wiruje koło

Przeznaczenia

– Dni powtarzalne,

Barwy,

Pieśni

– Złudzenie,

Że coś można

Zmieniać

 

Droga – gdzieś w jesień

 

DROGA – GDZIEŚ  W  JESIEŃ

 

Nie wiadomo kiedy

– Zmierzchem zbyt wczesnym,

Rankiem mglistym,

Słońcem przez drzew koronki,

Spłynął,

Stał się czas

Jesiennej zadumy,

Wspomnień,

Rezygnacji oswojonej

Ze swą nieuchronnością

 

Jest tylko droga

Ubrana w złote przebłyski słońca,

W krople rosy na pochylonym płocie,

W szelest liści,

W kolory

Po raz ostatni rozszalałe barwą

– Zanim szron,

Zanim śniegu biel,

Zanim mrozu ciche podchody

 

Jest tylko droga

I dźwięk muzyki

Wewnątrz

– W nas

– Na ten nasz spacer,

Na pogodzenie się

Z samym sobą,

Na zachwyt

Wbrew wszystkim

I wszystkiemu

– To tak jakbyśmy tylko sami grali

W świat,

Który nas przyjął,

Przygarnął

I żegna drogą

W jesień,

W pomarszczenie,

W pobłysk srebrzysty włosów,

W kroki coraz wolniejsze

I krótsze

 

Z notatnika myszy – remanent

 

Z NOTATNIKA MYSZY – REMANENT

 

Mysz buszuje dziś w komorze

– Czyści półki,

Pomrukuje

– Przecież nowe mam przetwory,

Jak je zmieścić

Pośród starych?

Miejsca brak,

Więc czas najwyższy

Na coroczne

Czary mary

 

Słoik grzybków

– Zeszłorocznych,

Dam wiewiórce

– Nic nie pozna,

Kret za śliwki będzie wdzięczny,

Zając też już takie dostał,

Może sroka się złakomi,

Może kruk na fetę wleci,

Jeszcze kuna przyjaciółka

I jeż z trójką swoich dzieci

 

Gest ma myszka

– Zwłaszcza wtedy

Gdy coroczny trwa remanent

– Ja się zgłoszę,

Bardzo proszę

– Może także

Coś

Dostanę

 

Już wrzesień

 

JUŻ  WRZESIEŃ

 

Już wrzesień

– Razem z wrześniem

Zjawia się wszystko na raz

– Słońce

I ranki chłodne

– Wszystko na teraz,

Na zaraz

 

Dni coraz krótsze,

Kolory w kierunku czerwieni,

Złoto na klonach

-W ogrodach

Jabłka na drzewach rumieni

 

Co jeszcze?

– Jesienne deszcze

I nieoczekiwane,

Wirusy jak wisusy,

Znów w szkołach

szkolny zamęt

 

Wszystko nagle się zmienia

– Czas barwy zadumy

– Powroty,

Pożegnania,

Potyczki z rozumem

 

Znów wrzesień

– Chwilka mała,

Ranne wyciszenie

– Nie ważne

Czy się starasz,

Tkwi wewnątrz marzenie,

Tkwi wewnątrz melodyjka

I rym do słowa wrzesień

– Coroczna kantyczka

– Nadchodzi znów

Jesień

 

Koniec lata

 

KONIEC  LATA

 

Świat kanciasty,

Rozległy,

Twardy,

Pory roku,

Pór roku fantazje,

Krajobrazy pachnące latem

I nad głową

Błyszczące gwiazdy

 

Wszystkie nasze myśli,

Doznania,

Nasze lęki,

Miłości,

Pragnienia

– Ścieżki,

Dróżki,

Cierpliwość poznania

Praw i sensu

Naszego istnienia

 

Czyżby tylko otoczka

Złudna?

– Sen,

Być może

Wśród życia śnienia

Tak realny

– Uwierzyć trudno,

Że to tylko

Energii drżenia,

Że to tylko

Kaprys wieczności,

Że materia

Obrazem jest chwili,

Czas wymiarem,

A przestrzeń złudzeniem

Między jestem

Będą

I byli

 

Takie tylko meandry myśli,

Dociekanie tajemnic świata,

Równań pięknych alchemia,

Nowe

Zgrabne twierdzenia

– Wszystko

W Słońcu

I końcu

Lata

 

Z notatnika myszy – sierpniowe klimaty

 

Z  NOTATNIKA  MYSZY – SIERPNIOWE KLIMATY

 

Mysz zebrała już wszystkie plony

– Pełna zboża mysia komora,

Stoją karnie na półkach przetwory

Te na dzisiaj jutrzejsze,

Na potrzeby najmniejsze

Wywołane

Jutrzejszym  wczoraj

 

Siedzi myszka

W sierpniowym słońcu,

Grzeje pyszczek,

Uszka

I wąsy,

Dzień leniwy

Na sierpnia końcu

– Tak beztroski,

Beztroską radosny

 

Jedno tylko

Uwiera troszeczkę,

Póki sama

– Wszystko w  porządku,

Lecz gdy kret ją odwiedzi

Musi włożyć maseczkę

– No cóż

Wirus wymaga rozsądku