ANIOŁ LISTOPADOWY
Szelest zaledwie
– Miękkie skrzydła
– Tak delikatne
Ponad ziemią,
Listopadowy
Cichy Anioł
Powraca wolno
Wraz z jesienią
Będzie wędrował
Alejkami
W zadumie
Nad kolejnym grobem
– Tyle ich nowych,
Tyle świeżych
– Szeleszczą pod stopami liście
– Wiatr je przegania,
Wiatru powiew
Od liści
Barwi się złociście,
Od lampek
Porwał zapach zniczy
– Płomień,
Płomienia zamyślenie
– Z Aniołem
Nowe groby liczy,
Czyta kolejne
Ze zdumieniem
Zawiodły wszystkie ludzkie plany,
Trwają w alejkach
Obok siebie
Wszyscy Ci znani
I nieznani
– Zasnęli
Pod jesiennym
Niebem
Anioł jesienny
– Rok przedziwny,
W odejścia
Nienormalnie szczodry,
W dramaty,
Smutek
I zmęczenie,
W samotność,
Niemoc
I zdumienie,
Że to już koniec
Nagły
Drogi
Z NOTATNIKA MYSZY – ROZTERKI
Westchnęła myszka
– Świat zwariował
– Jak oszalały
W krąg się kręci
Festiwal masek,
Groźba słowa,
Które wyzwala wir pamięci
Trzeba pamiętać
O maseczkach,
O odległościach,
Wyrzeczeniach
– Już niedostępne:
Nasza rzeczka,
Filmy,
Koncerty
– Świat się zmienia
Westchnęła myszka
– Wszystkie miejsca
Drżą przed atakiem
Tej pandemii
– Sama już nie wiem
– Wierzyć,
Działać?
Z nadzieją,
Że to coś tam
Zmieni
DROGA – GDZIEŚ W JESIEŃ
Nie wiadomo kiedy
– Zmierzchem zbyt wczesnym,
Rankiem mglistym,
Słońcem przez drzew koronki,
Spłynął,
Stał się czas
Jesiennej zadumy,
Wspomnień,
Rezygnacji oswojonej
Ze swą nieuchronnością
Jest tylko droga
Ubrana w złote przebłyski słońca,
W krople rosy na pochylonym płocie,
W szelest liści,
W kolory
Po raz ostatni rozszalałe barwą
– Zanim szron,
Zanim śniegu biel,
Zanim mrozu ciche podchody
Jest tylko droga
I dźwięk muzyki
Wewnątrz
– W nas
– Na ten nasz spacer,
Na pogodzenie się
Z samym sobą,
Na zachwyt
Wbrew wszystkim
I wszystkiemu
– To tak jakbyśmy tylko sami grali
W świat,
Który nas przyjął,
Przygarnął
I żegna drogą
W jesień,
W pomarszczenie,
W pobłysk srebrzysty włosów,
W kroki coraz wolniejsze
I krótsze
Z NOTATNIKA MYSZY – REMANENT
Mysz buszuje dziś w komorze
– Czyści półki,
Pomrukuje
– Przecież nowe mam przetwory,
Jak je zmieścić
Pośród starych?
Miejsca brak,
Więc czas najwyższy
Na coroczne
Czary mary
Słoik grzybków
– Zeszłorocznych,
Dam wiewiórce
– Nic nie pozna,
Kret za śliwki będzie wdzięczny,
Zając też już takie dostał,
Może sroka się złakomi,
Może kruk na fetę wleci,
Jeszcze kuna przyjaciółka
I jeż z trójką swoich dzieci
Gest ma myszka
– Zwłaszcza wtedy
Gdy coroczny trwa remanent
– Ja się zgłoszę,
Bardzo proszę
– Może także
Coś
Dostanę
JUŻ WRZESIEŃ
Już wrzesień
– Razem z wrześniem
Zjawia się wszystko na raz
– Słońce
I ranki chłodne
– Wszystko na teraz,
Na zaraz
Dni coraz krótsze,
Kolory w kierunku czerwieni,
Złoto na klonach
-W ogrodach
Jabłka na drzewach rumieni
Co jeszcze?
– Jesienne deszcze
I nieoczekiwane,
Wirusy jak wisusy,
Znów w szkołach
szkolny zamęt
Wszystko nagle się zmienia
– Czas barwy zadumy
– Powroty,
Pożegnania,
Potyczki z rozumem
Znów wrzesień
– Chwilka mała,
Ranne wyciszenie
– Nie ważne
Czy się starasz,
Tkwi wewnątrz marzenie,
Tkwi wewnątrz melodyjka
I rym do słowa wrzesień
– Coroczna kantyczka
– Nadchodzi znów
Jesień
KONIEC LATA
Świat kanciasty,
Rozległy,
Twardy,
Pory roku,
Pór roku fantazje,
Krajobrazy pachnące latem
I nad głową
Błyszczące gwiazdy
Wszystkie nasze myśli,
Doznania,
Nasze lęki,
Miłości,
Pragnienia
– Ścieżki,
Dróżki,
Cierpliwość poznania
Praw i sensu
Naszego istnienia
Czyżby tylko otoczka
Złudna?
– Sen,
Być może
Wśród życia śnienia
Tak realny
– Uwierzyć trudno,
Że to tylko
Energii drżenia,
Że to tylko
Kaprys wieczności,
Że materia
Obrazem jest chwili,
Czas wymiarem,
A przestrzeń złudzeniem
Między jestem
Będą
I byli
Takie tylko meandry myśli,
Dociekanie tajemnic świata,
Równań pięknych alchemia,
Nowe
Zgrabne twierdzenia
– Wszystko
W Słońcu
I końcu
Lata
Z NOTATNIKA MYSZY – SIERPNIOWE KLIMATY
Mysz zebrała już wszystkie plony
– Pełna zboża mysia komora,
Stoją karnie na półkach przetwory
Te na dzisiaj jutrzejsze,
Na potrzeby najmniejsze
Wywołane
Jutrzejszym wczoraj
Siedzi myszka
W sierpniowym słońcu,
Grzeje pyszczek,
Uszka
I wąsy,
Dzień leniwy
Na sierpnia końcu
– Tak beztroski,
Beztroską radosny
Jedno tylko
Uwiera troszeczkę,
Póki sama
– Wszystko w porządku,
Lecz gdy kret ją odwiedzi
Musi włożyć maseczkę
– No cóż
Wirus wymaga rozsądku