Słowa i słówka

Poezja i proza – Strona autorska

 

Zaduma

 

ZADUMA

 

Siedzimy sobie

Cichuteńko

– Nawet gdy zmysły

Gniewem mamią

– Gdzieś zawieszeni

Miedzy ścieżką

Naszych wyborów

– Wciąż

Tych samych

 

Nasze wybory

To złudzenia,

Dzięki wyborom

Świat ciekawszy,

Z pozorem,

Że możemy zmieniać

To co wpisane

W sen akaszy

 

Jest ponad nami

Świata kątek

– Coś,

Co niezmiennie

Przypisane

– Wbrew nam

Wpleciony

Życia wątek

– Nawet gdy jeszcze

Nam nie znany

 

Siedzimy sobie

Cichuteńko

Jak mysz pod miotłą

– To na szczęście,

By sprostać

Naszym nowym lękom

– Są jak wyzwania

Złudne przejście

 

Sukces cieszy

 

SUKCES  CIESZY

 

Świętujmy sukces

– Naszą pracę

I pracy efekt

– To nieważne,

Że było trudne,

Gdy możemy

Kończyć to

Śmiechem

 

Śmiech to wyraz

Naszej rozwagi,

Naszej pracy

Nad ścieżki biegiem

– Dotykamy

Krawędzi sławy

– Gdzie jej kres

– Szepczemy,

Ja nie wiem

 

Świętujemy sukces

Na korcie

– Gdzieś na ringu,

Na płycie boiska

I słuchamy tę naszą melodię

Co wbrew woli

Łzy nam

Wyciska

 

Sukces cieszy

Teraz

I zawsze,

Dodajemy cegiełkę

Kolejną

– Tak, on cieszy

A czasem śmieszy,

Że jest tylko

–  Wśród zmiennych,

Zmienną

 

Anioł przewinień

 

ANIOŁ PRZEWINIEŃ

 

W tych naszych chwilach

– Codziennych,

Nie zawsze jesteśmy

Tacy jak chcemy

– Wierni

Naszym zasadom,

Pragnieniom

– Tym wszystkim

Co wprawdzie

Nic nie zmienią,

Ale istnieją

Jak chwili naszej

Miernik

 

Miernik czy może

Ktoś nad nami

Bez skazy,

Pełen miłości

– Osłania tymi swoimi

Skrzydłami

Nasze błędy,

Nasze małości,

Strażnik

– Nasz strażnik

Nad snami

 

Anioł

– Ten jakże ważny,

Anioł naszych

Przewinień,

Pełen rozwagi

Szepcze

Cichutko,

Nastraja serce

Przeciw smutkom,

Mając nadzieję,

Że potrafi

Ocalić,

Że nas nie zostawi

Sam na sam

Z chwilką życia

– Krótką

 

Bierki

 

BIERKI

 

Szepnął czerwiec

– To Ja,

Czy maj jeszcze?

Sam już nie wiem,

Bo wszystko bez zmiany

– Pachnie ranek

Kolejnym deszczem

I te same

Dni

– Takie same

 

Stanął czerwiec

Przy mostku

Nad strugą

– Tuż ponad nim

Upojne akacje

Kwitną sobie

– Tak od niechcenia,

A za nimi

Tak blisko

Wakacje

 

Duma czerwiec

Nad swoim losem

– Cóż poradzę

Na zmianę klimatu,

Powinienem,

Lecz nie urosłem

– Tak jak szkic

Osnowa dla żartu

 

Ja wiem jedno

– Kolejne lata,

Czas

– Ten mój,

Statycznym się zdaje

A tu nagle

Zmiana

Za zmianą

– Rozsypują się bierki

Zebrane

 

z notatnika myszy – dąsy

 

Z NOTATNIKA  MYSZY – DĄSY

 

Mysz się wściekła na pana Kreta

– Tak jak wściekać się mogą myszki

– Durny samiec

– To ja kobieta

Zawsze muszę zajmować się wszystkim

 

Prosta sprawa

– Dureń się mądrzy

– Mnie uczyli fachowcy od rurek

Jak je łączyć,

Otwierać,

Zamykać,

By nie było żadnych powtórek

 

On nic nie wie,

Bo skąd ma wiedzieć

– Jego praca,

Studia

I szkoły

Nic nie warte

W tym moim gniewie,

Więc nie może zostać

Wesoły

 

Trzeba zwarzyć

Tę jego minę,

Tą swawolną

Zbyt pewną pewność,

Jak on śmiał

Zarzucić mi winę

Za usterkę

– Przecież niewielką

 

Mysz się wściekła,

Lecz troszkę schłodzona

Patrzy w bok

Tam gdzie kret stanął w pąsach

– Lekko swe pochyliła ramiona

– Czemu głupi

Na mnie się dąsa

 

Cząsteczka ciszy

 

CZĄSTECZKA  CISZY

 

Rozsypały się

Wszystkie słowa

– Te, mięciutkie

Jak nasze koty,

Ze słów świat

Pragnęliśmy zbudować

– Tak odporny

Na wszystkie zgryzoty,

Na pytania

Dnia codziennego,

Na te lęki

I nocne strachy,

Na dumania

– Właściwie dlaczego

Mamy zawsze

Swe dylematy?

 

Rozsypały się

Wszystkie wspomnienia

– Tyle wspomnień

Na czasu krawędzi,

Każdy krok

Potrafił coś zmieniać

– Coś co było

W to

– Może będzie?

 

Rozsypały się

Nasze pragnienia

– Nasze wielkie

O sobie mniemania,

Stanęliśmy

– Właściwie

Siedzimy

Wśród bezruchu

Ciszy

Dumania

 

Już nie wiemy

Gdzie nasze racje,

Istniejemy

– To tylko się liczy,

Zanurzeni

W swą medytację

– Tylko trwamy

W cząsteczce

Ciszy

 

Z notatnika myszy – dylemat kreta

 

Z  NOTATNIKA  MYSZY – DYLEMAT  KRETA

 

Mysz dziś zasnęła

W bzach majowych

– Te sny majowe ponad myszką

Pachną upojnie,

Fioletowo,

Wsączając problem

– Czy to wszystko?

– Czy już nic nie ma ponad bzami?

– Czy nawet nocą

Bzowy zapach

Przysłania gwiazdy?

– Czy nad snami

Nieważny mysi każdy

Zapał?

 

Mysz dziś zasnęła

Kolorowo

– Jakże jest piękna

W tym śnie mysim

– Futerko,

Wąsy,

Długi ogon

I to,

Że we śnie

Nie kaprysi

 

Taką ją zastał

Kret przyjaciel

– Stanął zdumiony

Tuż za progiem

– O rany

Jestem zakochany,

Lecz ona śpi,

Lecz ona śni,

Więc cóż ja biedny

Zrobić mogę?

 

Pytanie

 

PYTANIE

 

Czas zatrzymany

– Choćby w maju

– Kasztany,

Bzy,

Akacje,

Pomiędzy wiosną

I lata skrajem

A tuż, tuż za nim

Już wakacje

 

To dla nas

Prawie jak reguła

– Stała przez wszystkie lata,

Nie nauczeni,

Niepokorni,

Nie dostrzegamy

Końca

Świata

 

Świat nasz się kończy

– Pomaleńku

– Przy najmniej

Tak nam się wydaje

– Przyzwyczajeni

Do swych lęków

Nie dostrzegamy

Granic

– Wcale

 

Tylko tam zaraz

– Tuż za progiem

Twarze

I oczy poza czasem

– Stężałe strachem,

Bólem,

Głodem

– To ich problemy,

A nie nasze?

 

Świat nasz się kończy

Huraganem,

Wojną

Co czeka tuż za progiem

– Jeszcze nie pewną,

Rozpętaną,

Nieśmiało pyta

– Czy wejść

Mogę?

 

Coś zmienić

 

COŚ  ZMIENIĆ

 

Zanurzamy się

– Nie całkiem świadomi,

W nasze własne

– Tak nam się wydaje,

Istnienie,

Myśli krążą

Jak stado motyli

Wokół doznań zmysłów

I głowy

– Trochę sny

A trochę marzenie

 

Oczywiście

– Tak, racjonalnie,

Oceniamy siebie

W tym świecie

Wobec doznań

– Tych wprost poznawalnych

I tych cieni

– Co sami wiecie

 

Nie jest prosto

Wytyczać drogi

– Wraz z latami

Wciąż więcej wiedzy,

Ale gubią się

Nasze słowa

– Ich znaczenia

Sięgają miedzy

 

Tej granicy

Pomiędzy światem,

Między wiosny urokiem

I barwą,

Między nocy

Upojnym zapachem

I tą chwilą

– Jednak zwyczajną

 

Zanurzamy się

– Niepoprawni ,

W swoje własne

O świecie

Złudzenia,

Mając cichą,

Cichutką nadzieję,

Że możemy

Sami

Coś zmieniać

 

Majowy Księżyc

 

MAJOWY  KSIĘŻYC

 

Majowy Księżyc

Znów na niebie

– Pan Księżyc

Trochę nietypowo,

Bo jeszcze

Blask słoneczny,

Jeszcze

Ten błękit

Stoi

Ponad głową

 

Pan Księżyc

– Jakże dobrze znany

Sączy swą srebrną

Blasku nutę,

Jak szkic

Zanurzył twarz

W aksamit

-Przewrotnie

Kryje ją

Gdzieś  w chmurze

 

Księżyc

Nad dachów

Stromym spadkiem,

Nad kotów wzrokiem

Rozmarzonym

– Jest tylko

Szkicem,

Marzeń skrótem,

Pojęciem

Skrytym

Przez zasłony