Z NOTATNIKA MYSZY – FILOZOFIA MYSZY
Mysz zerknęła do kalendarza
– Jakże dziwna cyferek rola
– Mam wrażenie,
Że się powtarza
Raz kolejny
Dni naszych dola
Znów ta sama króluje data
– Tak jak wcześniej
W przeszłych już latach,
Refluks życia,
Różnica – tycia,
Taka sama
Od startu świata
Świat jest dla mnie
Wart tylko tyle
Ile sama go posmakuję
– Trwa od chwili,
Gdy go dostrzegłam,
Ważny dla mnie
Póki go czuję
Mysz dziś właśnie
– Tak zamyślona,
Tworzy własną,
Choć o tym nie wie,
Filozofię
– Być może przaśną,
Ale bliską
– Tylko
Dla siebie
ZŁUDZENIA?
Zawieszeni
W dziwnej przestrzeni
– Między może
I może
Na pewno
– Ktoś steruje,
Pozornie chcąc zmienić
To co kiedyś
Stworzył niezmienną
Zawieszeni
W pozornym czasie
Czas liczymy
W latach historii
– Pewni zmysłów
I przemijania,
Do rozwiązań bez zmysłów
Niezdolni
Jeśli wszystko jest tylko
Złudzeniem
– Dziwną grą
W bez czaso-przestrzeni,
Sensu nie ma
To nasze myślenie
I to nasze,
Że rozumiemy
Jednak trwa
Jak kwiaty na szybie
Malowane
Złudzeniem mrozu
Przekonanie
I zachłyśnięcie
Tym pragnieniem
– By jednak
Ciut
Pożyć
NOWY ROK
Jeszcze nic nie możemy
Powiedzieć,
Oprócz tych
Dość zdawkowych życzeń,
Nadszedł rok
– Jeszcze tak młody
Z wciąż nieznanym nikomu
Obliczem
Nadszedł rok
Wśród kieliszków szampana,
Pośród gwiazd
Zapalanych na niebie
Nad głowami
I problemami ,
Z tym naiwnym
Swoim
– Nic nie wiem
Nadszedł rok
Pusty jak kartka
– Jedna z wielu
W życia notesie,
Jest otwarty
Na wiosnę w uczuciach,
Na plon lata
I swoją jesień
Jeszcze nie wie
Co ma zapisać,
Jakie słowa dobrać
I rymy,
Ma nadzieję,
Że wszystko naprawi
– Jak poprzednie lata
Naiwny
Z NOTATNIKA MYSZY – ŚWIĄTECZNE WYBORY
Mysz jest dzisiaj niespokojna
– Przecież święta tuż za progiem,
Wszystko biegiem
– Sama nie wiem
Co swym gościom
Jutro
Powiem
Jak im podam
Moje wszystkie
Gotowane dziś potrawy
Przyprawione chwilki błyskiem,
Moich sekund
Dziwnym drżeniem
– Dla mnie samej
Nie ma sprawy,
A dla innych
– Sama nie wiem
Mysz jest dzisiaj zbiegana
– Dni tak mało pozostało,
Kręci się jak bąk
Od rana
– Czasu
Dla niej
Wciąż za mało
Nadszedł kret
– Co robisz myszko,
Czemu biegasz niespokojnie
– Jest choinka
– To już wszystko
– Zostaw wszystko
I choć
Do mnie
MOŻE …?
Może wreszcie
Sypnie śniegiem,
Może się zabieli świat,
Może?
– Lecz dokładnie
Nie wiem
– Zdaję się
Na zwykły fart
Może drzewka
Wszystkie
W lesie
Staną strojne w bieli tren,
Może mróz
Nam kwiat przyniesie,
By na szybach
Witać dzień
Może
– To już raczej bajka,
Sanek usłyszymy skrzyp,
Dzwonków brzęk
I z białą brodą
Ktoś
Się zjawi
– Może nikt?
Może Święta
– Jak co roku,
Pozostawią
Wewnątrz ślad,
Może zabrzmi znów
Kolęda
– Pod choinką
Z dawnych lat
TRADYCJA?
Święta prawie za progiem,
Choć dla niektórych
To fo pa,
Bo nie pod drodze
Jest im z Bogiem
A i tradycja
Już nie ta
W imię nauki
I logiki
Niektórzy
Swój budują świat,
Choć czasem
Przeczą mu wyniki
– Zwłaszcza, że je
Niewielu zna
Setką frazesów
Stroją drzewka,
Sami nie wiedzą
Po co strój
– Ot, taka sobie
Świąt wywieszka,
Gdy wewnątrz pustki
Obraz
– Swój
ZANURZENI W GRUDNIOWEJ BIELI
Marsz we mgle,
Wieczór grudniowy,
Odgłos kroków stłumiony
Bielą,
W bieli niknie odgłos
Rozmowy,
– W ciszy mglistej dźwięki
Tężeją
W ciszy mglistej stłumione
Kształty
Krzewów nagich
I drzew bezlistnych,
Tylko mrozu wczesnego szanty
Podzwaniają
Tłumione srebrzyście
Zanurzeni w grudniowej bieli
Wędrujemy
Nie znając drogi
– Pogubieni ,
Niechaj Anieli
Doprowadzą nas
W domów progi
Niech ten wieczór
Okaże łaskawość,
Niech ukryje
W bieli kołderce
Wszystkie sprawy
Niedokończone
I zmęczone
– Troszeczkę,
Serce