Słowa i słówka

Poezja i proza – Strona autorska

 

Nadzieja umiera ostatnia

 

NADZIEJA UMIERA OSTATNIA

 

Odsuwamy od siebie

– Jakże często,

Obraz

– Ten rzeczywisty,

Gdy tylko cieniem

Codzienne piękno

Pośród ciemności

Ponad wszystkim

 

Wiosna

Przed nami

– Jak co roku

Pełna koloru

– I przemocy?

Za mrozu resztką

Tkwi niepokój

I pomijany krzyk

– Pomocy!

 

Nadchodzi wiosna

– Jakże inna,

Słońce zakryte

Dymów chmurą,

Śmierć

– Ta, bez sensu,

Kontra nuta

Co zmienia hymny

W pieśń ponurą

 

Tylko to jedno

Gdzieś tam tli się

– Mały płomyczek

Ku nadziei,

Gdy tkwi na jednej szali

Życie

Naprzeciw tym

Co Życie wzięli

 

Słychać

– Tak blisko,

Grom

I krzyki,

Pieśń

– Co gdzieś wewnątrz nas

Narasta,

Wierzymy

W życie,

W życia przyszłość,

W nadzieję

 

– Umrze?

 

– Lecz ostatnia!

 

Z notatnika myszy – wojenna filozofia

 

Z NOTATNIKA MYSZY – WOJENNA FILOZOFIA

 

Kret do myszki wystosował

Ostre ultimatum

– Daj mi dostęp do komory

Swoich koncentratów,

Tych przetworów

Plonów lata

Ich barwy i treści

– Chce być panem,

Konsumentem,

Smakiem usta pieścić

 

Mysz się bardzo nastroszyła

– Jakimże to prawem

Pragniesz zdobyć wszystko siłą

– Nic ci nie zostawię,

Wszystko zniszczę

A kret na to

– Myszko moja miła

Mam w zanadrzu broń

Nad bronie

I w tej broni siła

 

Jakaż siła w tobie drzemie

Mój ty silny w słowach

– Nie lekceważ myszko moja

To  siła

Jądrowa

 

Tak to czasem

Świat nasz plecie

Bajki swe i plotki

– Rekin zawsze będzie pragnął

Zamknąć w pysku

Płotki

 

Nadzieja

 

NADZIEJA

 

Słońce prześwieca

Przez  lutego datę

– Tuż za nim marzec

Błąka się nieśmiało,

Zima zbyt ciepła

Gorączką wydarzeń

Napędza chwile

Wojenną nawałą

 

Nagle

Wbrew wszystkim

Wibruje pokrywka

Na garnku naszych

Kipiących emocji

– Ktoś przeciw wszystkim

A może i sobie

Podjął decyzję

– Wrócić do przeszłości

 

Miejmy nadzieję

– Choć czasami złudną,

Że to jest tylko chmura

– Wprawdzie ciemna,

Ale przelotna

Jeśli Nawet trudna

To  za nią słońce

Znów dla nas

Zagości

 

Czasami w lesie

 

CZASAMI W LESIE

 

Czasami życie zakręca

Gwałtownie,

Ktoś nagle pragnie

Stać się panem czasu,

Nakazem swoim

Pragnie decydować

O innych losie

Według prawa lasu

 

Czasami nowy

Zjawia się drapieżnik

Posłuszny prawom

Zdobywcy i pana,

Rozdziela życie

Tym swoim

Podległym,

By innych zmusić

– Rzucić

Na kolana

 

Czasami

Może zgubić się

W rachunkach

Ten który chciałby

Teraz decydować

O dniu codziennym

– Posłuszny pragnieniu,

By wszyscy inni

Mówili mu

– Prowadź

 

Może przeliczyć się

W swych kalkulacjach

– Bo na granicy

Najbliższej istnienia,

Dotąd podległy

Zdobywcy warunkom

Może,

– Wbrew niemu,

Postać swoją zmieniać

 

W ocenie

– Tylko zwyczajna zwierzyna

Wbrew prawom lasu

Ulega przemianie

– Zamiast być tylko

Potrawą z talerza

Staje się

Nagle

Zjadającym danie

 

Egzystencja

 

EGZYSTENCJA

 

Życie jest tylko

Istnienia półcieniem

– Te nasze wszystkie

Kolory emocji,

Wybór,

Wahania,

Słów naszych milczenie,

– Czyżby warunek

Kolejnej promocji?

 

Życie jest tylko

– Na palecie świata,

Rolą wybraną

Jak postać na scenie

A może naszą

Va bank odgrywaną

Postacią

Graną

Przez nut

Przeznaczenie

 

Życie jest tylko

Zachłyśnięciem światem,

Nawet gdy świat ten

Jest ledwie ułudą,

Pasmem wyborów,

Obrazem,

Klimatem,

Granicą pragnień,

– Jest tylko etiudą

 

Z notatnika myszy – nowy początek

 

Z NOTATNIKA MYSZY – NOWY POCZĄTEK

 

Zasłuchała się mysz

W odgłos lasu

– W dziwne trzaski,

Rozbłyski na niebie,

Wystraszona

Nie lubi hałasu

I o świecie

– Tym zewnątrz,

Nic nie wie

 

Przestraszona

Na brzegu norki

Nie wie

– Wyjść,

Czy cofnąć swe kroki?

Popatrzyła w kalendarz

– O zgrozo,

Same dwójki

Oceną epoki

 

Same dwójki

Stanęły datą

– Jakże dziwną,

Jak wróżby taniec,

Horoskopy

I przepowiednie

– Niepomyślny

Cyfr przekładaniec

 

Czy mam żegnać się

Nagle

– Pośpiesznie,

Z moim kretem

I grupą zwierzątek

– Sama nie wiem,

Czy jutro już koniec,

Czy też może

Nowy początek?

 

Koty w lutym

 

KOTY W LUTYM

 

W lutym

Kot mruczy tak samo

– Kojące kocie mruczando,

Nachyla uszy,

Ogon puszy,

Grzbiet pręży

W kocim sambo

 

W lutym

Kot śpi tak samo

Jak w każdym dniu poprzednim

-Zwinięty rogalikiem

Na oknie,

Na półeczce,

Na każdym nowym miejscu,

Którego tylko zechce

 

W lutym

Kot ma apetyt

– Zachęca miauczeniem

By dać mu

– Już,

Natychmiast,

To kocie jedzenie

 

W lutym

Kochamy koty

Tak samo jak zawsze

– Gdy skaczą,

Gdy się bawią,

Gdy mruczą

Nim zasną,

Gdy świt

I noc przedświtu,

Gdy krążą cichutko

Na łapkach

– Łap paluszkach

A nawet gdy nocą

Coś zwalą,

Coś przestawią

– Po prostu,

Gdy psocą

 

Luty mija

 

LUTY  MIJA

 

Luty mija

– A nie tak dawno

Na arenę zimy się wtoczył,

Dziwny luty

Bez mrozu,

Śniegu,

Wiatru wiewem

Zaprószył  oczy

 

Wiem,

Być może

Wkoło zbyt wiele

Negatywnych

Wojennych emocji

– Kipi garnek

A w garnku dzieje

Europy bez możliwości

 

Bez tych wszystkich

– Pozornie słusznych,

Dyplomacji

Zabiegów i wątków

Wobec twardych działań

– Bezdusznych,

Jakże bliskich

Nowego początku

 

Jeśli nawet

Tuż – jakże blisko,

Znów rozpęta się

Grozy taniec

Z całym swoim

Zaistnień chwilką

– Na granicy

Wciąż przekraczanej

 

Ciii

– Na chwilkę zamknijmy oczy

I wyłączmy

Sny o przyszłości,

Miejmy wiarę

I życia miarę

Wybierając

Wśród możliwości.

 

Lutowe klimaty

 

LUTOWE KLIMATY

 

Za czasu krawędzią luty

– To tylko czasu nazwanie,

Kolejny spłynął cichutko

Z pytaniem

– Co będzie dalej?

 

Co dzisiaj z naszym

Co nieco,

Być może nazbyt złożonym,

Co z sejmu sesją kolejną

W tej samej odsłonie,

Co z życia poezją

I prozą,

Wśród słów

Zamienianych w gwiazdki,

Co z koglem-moglem

Spraw drobnych

– Nieważnych

I ważnych

 

Tuż obok mieszanina

– Edycja wirusa

Kolejna,

Śmiercionośna

– Los innych

Co wzrusza,

Los innych z innego czasu

– Z dni ciemnych od troski,

Wyborów

Dziwnych wzorów

– Cesarski

Czy boski?

 

Za czasu krawędzią

Luty

Wąsaty jak koty,

Ubrany dosyć lekko

– Jakby

Do roboty

 

Nasze koty

 

NASZE KOTY

 

Nasze koty

– Nocne przechadzki,

Dzienne spania,

Śniadania,

Kolacje,

Mają swoje

– Czego się boję,

O swej roli

Własne mniemania

 

Nasze koty

– Każdy jest inny,

Choć zewnętrznie

Podobne do siebie,

Mają swoje własne

Zachwyty,

Chociaż jeden

O drugim

Nie wie

 

Czasem trwają

W sennej zadumie,

Czasem śledzą

Tych innych kroki,

Pną się w górę

– Na półek chmurę,

Jakby wyżej

Znaczyło

Wysoki

 

Czasem

Czas ten dotyczy nocy

– Psocą

– Nowe i głośne figle,

Wprawdzie nie wiem,

Przedziwnym zbiegiem,

Czemu muszę ich figle

Poczuć

 

Świat

– Ten dla mnie

Ma nową miarę

– Taką kocią

Nocną i dzienną,

Gdy zmęczony

Ich aktywnością

W dzień przysypiam

– Jak one,

Drzemką