Słowa i słówka

Poezja i proza – Strona autorska

 

Osesek

 

OSESEK

 

Takie sobie zwykłe

Gdybanie

– Co by było

Gdyby

Inaczej?

Gdyby dni

– Te zwykłe,

Lecz dalej

Były inne

– Jeszcze nieznane

 

Nasza przyszłość

Wciąż na rozdrożu,

Gdzieś pomiędzy

Rozterką wyborów

Istniejemy

– Tak nam się wydaje,

Pośród ranków

I nowych wieczorów

 

Zapatrzeni

W tarczę Księżyca,

Zanurzeni

W wymiarze chwili

– Tyle nas

Ile cząstek życia

– Raz nam dane,

Jeszcze nieznane,

Jak osesek

– Tak sobie

Kwili

 

Być może

 

BYĆ  MOŻE

 

Istniejemy

Wewnątrz

I wewnątrz

– Jakby jądro

Gdzieś wśród

Wielości,

Gdy nieznana jest

Nasza wielkość

Powiązana

Więzami

Nicości

 

Świat

– Ten wkoło,

Wciąż ogromnieje,

Bo wciąż bliżej

Do jego końca,

Kiedy zgasną

Nasze nadzieje

– Tak jak gasną

Jasności słońca

 

Czy wejdziemy

Na ścieżkę ciemności?

– Wciąż nie wiemy

Co za barierą,

Gdy zakończą się

Nasze

Przeszłości

I za moment

Nam

Spowszednieją

 

Istniejemy

W tej małej chwili

Kiedy myśli

Wiążą się

W słowa

– Marzyciele

Wierni swej wierze,

Że możemy

Siebie

Budować

 

Istniejemy

Pełni nadziei,

Że być może

Za czasu granicą

Światłość

Wielka

– Nad światłościami,

Kres wypełnia

Wiecznym zachwytom

 

 

Wszystkie moje duchy

 

WSZYSTKIE MOJE DUCHY

 

Wszystkie moje duchy

– Najbliższe,

Za granicą

Przeszłości cienia,

Wciąż tak bliskie

Wasze oblicze,

I Szeptane  przez czas

– Do widzenia

 

Czas

Zazwyczaj jest dla nas

Problemem,

Wciąż wiążemy go

Razem z przestrzenią

– A tak bywa

I tak być może,

Pozostają

Nieznaną zmienną

 

Wszystkie moje duchy

Najbliższe

– Nie istnieje

Korowód zdarzeń,

Bo jesteście

Nadal

Tu

Ze mną

We wszechświecie

Snów

Mały płomyk

– Tak na przekór,

Bo wkoło

Ciemność

 

Morskie bałwany

 

MORSKIE  BAŁWANY

 

Na granicy czerwca

I lipca

Morze szumi tak samo

– Prawie,

Trochę więcej wiatru

I deszczu,

Buszowanie

W zbyt wiotkiej trawie,

Buszowanie

W klimatach lata

– Morze dzisiaj

Pręży swe fale,

Taka sobie letnia wyprawa

Zgadywanka

W nieznane

– Co dalej?

 

Toż to przecież

Kalendarzowe

-Tak, czekane

Przez wszystkich

Wakacje

I zabawa wesołym

Słowem

Kiedy każdy

Ma swoje racje,

Kiedy każdy

– Nie ważny rejon,

Jest szczęśliwy

Wybraną chwilą,

By pamiętać,

By zapisywać

W swej pamięci

– Było tak miło

 

Dla mnie

Dzisiaj

Wzburzone morze,

Czas po deszczu

I nocnej burzy,

Wiatr rozwiewa biel

– Falowanie

I pragnienie

– Niech czas ten

Trwa dłużej

 

Białe mewy

I morskie wróble,

Biel na czubkach fal

– Już od rana,

Zapatrzeni

– Nasze podróże

Mają wymiar

Morskiego

Bałwana

 

Dotknięcie morza

 

DOTKNIĘCIE  MORZA

 

Dotknięcie morza

– Delikatnie,

Łagodny poszum fal

Nad brzegiem,

Ledwo liźnięcie

Morskim wiatrem

I tylko słońca

Coraz więcej

 

Żyjąc obrazem

Lat minionych

– Tych wszystkich

Żegnaj

I powrotów,

Wszystkich powoli,

Wszystkich nagle,

Upadków

Oraz wszystkich

Wzlotów,

Znów wyciągamy

– Gdzieś z pamięci,

Cienie wieczorne

Morskich wspomnień,

Wiatr zaplątany

W morskie trawy

I pełne drobin piasku

Dłonie

 

Dotknięcie morza

– Raz kolejny,

Budzi w Nas

– Wewnątrz,

Pod powieką

Obrazy,

Zapach

Oraz dźwięki,

Które odbiegły

Tak daleko

 

Migawki dnia

 

MIGAWKI  DNIA

 

Słońce dziś wyszło

Na przechadzkę

Nago

– Bez choćby jednej

Chmurki,

I bez litości

Żarem pali

Tych co ciut wcześniej

Marudzili,

Co na brak słońca

Narzekali

 

Słońce na niebie

W pełnej krasie

– Blask co poraża wszystkim

Oczy

Wolno wędruje

– Jak w paradzie

Bez miłosierdzia

Wolno kroczy

 

Usta wyschnięte

I spragnione,

Cień nam nie daje

Wcale cienia

– Chcieliście słońca

– Macie słońce

Do końca dnia

Do znudzenia

 

Strata

 

STRATA

 

Może to tylko rosa

Na trawie

– Ta, wilgoć powiek

Przypadkowa,

Przecież nie było nic

– No prawie,

Tylko te

Nieposłuszne

Słowa

 

Może to tylko blask

Słoneczny

Przesłonił obraz

– Ten prawdziwy,

Omam niechciany,

Niebezpieczny

Jak detonator

Niecierpliwy

 

Nie wiem,

Nic nie wiem,

Chociaż lata

Kark pochyliły

Srebrząc włosy

– Jednak doskwiera

Nowa strata,

I tam gdzieś wewnątrz

Myśli

Głosy

 

Z notatnika myszy – plażowanie

 

Z  NOTATNIKA  MYSZY – PLAŻOWANIE

 

Rozłożyła mysz mysie wdzięki

Na leżaku

Pod starym dębem

– Jest już lato,

Choć nie ma słońca

To ja jednak opalać się będę,

Natrę kremem

– Tym z UV, futro

By się nie spiec,

Nie zostać rakiem

No bo jakże pokażę się jutro

Z wypalonym

Przez słońce

Znakiem

 

Rozłożyła się mysz na leżaku,

Chłodzi myszkę wiatr,

Wiatru powiew nawet ziębi

– Szczękają zęby,

Mysz naraża swe mysie zdrowie

 

Narzuciła myszka na siebie

Pled  i z łóżka zabrany kocyk,

Okulary zdjęła

– Te, ciemne,

Bo zbyt ciemno

Na mysie oczy

 

Posiedziała myszka pod dębem,

Ale sama

– Brakuje zwierzątek

I westchnęła

– Cóż, wracać będę,

Dosyć słońca,

Trochę od końca

Czas najwyższy

Zrobić w norce porządek

 

 

WSZYSTKIE SMAKI

 

Wszystkie smaki

O krok zaledwie,

O dotknięcie

Zdziwionych palców,

Że tak bliskie,

Choć jednak odległe,

Gdy codzienny,

Wciąż zmienny,

Nastrój

 

Tuż za furtką

Trawy i ptaki,

Brzęki trzmiele

I chmur fantazje

– Tylko trzeba

Uchylić furtkę,

Choćby po to,

By zacząć spacer

 

Sam ze sobą,

Czy może pies

Przy nodze?

Ważna tylko

Zwykła decyzja

– Wybrać ścieżkę

Na swojej drodze,

Nawet jeśli

Trudno to przyznać

 

Liczyć kroki,

Liczyć oddechy,

Karmić oczy,

Smakować zapach,

Aż nadpłynie

Znów upragniony

Spokój chwili

I czynów zapał

 

Zmiana

 

ZMIANA

 

Rozpędziło się lato

Zielenią

– Chmur puszystych

Bezczelną bielą,

Pośród krzewów

Szelestem liści

I na plony przyszłe

Nadzieją

 

Zadudniło to lato

Deszczem,

Rozpłakało się deszczem

Na szybach

– A gdzie słońce?

Mało go jeszcze,

Jeszcze przyjdzie

– Tak myślę

– Chyba?

 

To już lato

– Przekwitły akacje,

Tylko zapach

Drażni

I kusi

– To już lato

– Jak zwykle ma rację,

Że po wiośnie

Zjawić się musi