Słowa i słówka

Poezja i proza – Strona autorska

 

Już wrzesień

 

JUŻ WRZESIEŃ

 

Wrzesień

Pojawił się od rana,

Bawi się chmur puszystych

Stadem

– Kłąbki,

Kłębuszki,

Zamki w chmurach

– Skronie wrześniowe

Strojne w diadem

 

Wrzesień

Niczego nie ukrywa

– Wszyscy wokoło

Wiedzą przecież,

Że tak ten miesiąc

Się nazywa

I rozpoczyna nową jesień

 

Trochę

Pół na pół

Chłody,

Deszcze

I nadal słońce

– Sens klimatu

Zawarty wśród pajęczyn

W trawach

– Z nitkami bieli

Babie lato

 

TY…?

 

TY…!

 

TY

To trochę inny

JA

 

O ile JA ma znaczenie,

O ile istnieje

Zbiór JA

W doznawanej rzeczywistości

 

Opisywanej poprzez zmysły,

Myśli

Oraz coś co nazywamy

Świadomością

 

Świadomość wymyka się

Opisowi fizyki wszechświata,

Stając się

Pytaniem

Z sugestią istnienia odpowiedzi

 

Czy istnieje tyle świadomości

Ile istnieje JA odmieniane

Poprzez TY?

Czy świadomość staje się tożsama

Ze stanem  doznawania świata

Poprzez zmysły i myśli ?

Czy wymaga to

Odpowiedniego umiejscowienia

W hierarchii ewolucji

– Niekoniecznie powiązanej z Ziemią?

 

Uprośćmy

– Na tym etapie

TY

To trochę inny JA

– Tożsamy z jednością

Jego świadomości,

Będącej jedną,

Jedyną wspólną wielkością

Dla każdego

I dla wszystkiego

Co nas otacza

 

Przypuśćmy

– Taka sobie hipoteza

– Kusząca?

 

 

PŁACZĄCY SIERPIEŃ

 

Sierpień rozpłakał się deszczem

– Tak trudny jest czas pożegnań,

Już wrzesień za progiem

Jesieni prologiem,

A przecież ja wciąż jeszcze

Jestem

 

Tak wiem

– Nasz Księżyc w błękicie

Rozkwita po raz kolejny,

Nadzieję ma,

Bo ciągle trwa

– Sierpniowi pragnie być

Wiernym

 

Sierpień ukrył twarz w chmurach

– Wrześniowa pogoda za oknem,

Ta aura dziwnie ponura

– A ja?

– Cóż ja?

– Sobie moknę

 

Sierpień rozpłakał się deszczem

– Pocieszam sierpień jak mogę

– Nie martw się

Znowu będziesz

Więc popraw

Ducha pogodę

 

Jeszcze lato…

 

JESZCZE LATO…

 

Jeszcze lato

Pachnące słońcem

A już szelest

Tuż pod stopami,

Liści zamieć

– Jeszcze gorących,

Czas odmierza

Sierpnia krokami

 

Jeszcze chwilki

Łowimy zachłannie

– Te, ostatnie,

Przemija nam lato,

Jeszcze pragnień

Cząsteczki zagadki

Układamy w wazonach

Klimatu

 

Tuż za progiem

Nabrzmiewa wrzesień

– Pełen swoich

Wrześniowych kolorów,

Chłodnych ranków,

Mgieł

I przystanków

Przystrajanych

W las parasoli

 

Żyjemy sobie

 

ŻYJEMY SOBIE

 

Żyjemy sobie

Pomaleńku

– Twarz

Wobec innych

Ludzkich twarzy,

Garstka radości,

Śmiechów,

Lęków,

Z nutką problemów

Wahań,

Marzeń

 

Żyjemy sobie

– Świat przed nami

Jak obraz

Barwą malowany,

W zieleniach,

W złotym śmiechu słońca,

W błękicie nieba

Aż do końca,

Gdy blask Księżyca

I aksamit

 

Żyjemy sobie

Nieuważnie

– Za nami pozostają ślady

Zdeptanych istnień,

Resztki rzeczy

Stworzonych

– Niewykorzystanych,

Jakieś kolory poszarzałe,

Błękit skażony

Dymu nutką

– Żyjemy sobie,

Istniejemy

Często żałując,

Że tak krótko

 

Anioł wakacyjny

 

ANIOŁ WAKACYJNY

 

Można go spotkać

Na spacerze,

Na szlaku dróżek

– Wśród dróg wielu,

Na plaży

Pośród morskiej piany,

Tuż ponad nami

– Krok od celu

 

Jest błyskiem słońca

Poprzez liście,

Wiatru powiewem

W dzień gorący,

Spokoju chwilką,

Zapatrzeniem

W obraz na szlaku,

Marszu końcem

 

Niepostrzegany,

Nieuchwytny,

Chroni przed krokiem

Nierozważnym,

Przed słowem

Ciężkim,

Smutku cieniem,

Przed

Strachem,

Bólem

I cierpieniem

– Nigdy wbrew nam,

Więc nie przed każdym

 

 

Z NOTATNIKA  MYSZY – SĄSIADKA

 

Mysz przysiadła

– Ciut zmęczona,

Czuje w plecach czas w komorze,

Trzeba było wszystkie plony

Rozlokować gdzieś na półkach

– Zboża ziarna i przetwory

A na koniec – jeszcze ziółka

 

Mysz przysiadła

– Resztka słońca rozleniwia

I rozprasza,

Znowu kawa,

Jakiś deser

– Ciut odpocznę,

Dobra nasza

 

Mysz przysiadła

– Lekka drzemka uszka kuli,

Mruży oczy,

Całe szczęście nie ma kreta,

Więc jej nagle nie zaskoczy

 

Kret jak myszka

– W swojej norce też pracuje

Już od rana,

Czyści , myje swoje półki

– Musi być przygotowany

 

Wie od lat, że je zapełni

Tym co myszka – tego latka,

Nie potrafi upchnąć w norce

– Chyba po to jest

Sąsiadka?

 

Za oknem sierpień

 

ZA  OKNEM  SIERPIEŃ

 

Za oknem

– Gdzieś

Tuż, tuż

– Daleko

Ptaki w pogoni

Za błękitem

Kreślą swe ślady,

Ptasie niebo

Nieporuszone

Trwa zachwytem

 

Za oknem

– Gdzieś za horyzontem,

Pola złociste

Już bez złota

– Tylko ścierniska,

Ranki mgielne

Stają w niedbałych

Papilotach

 

Za oknem

– Czas tak szybko mija,

Już sierpień nowy

Się przydarzył,

Czas plonów,

Dumań

I ochota

Na dotyk słońca

– Blask

Na twarzy

 

Chmurzasto

 

CHMURZASTO

 

Chmurzasto

I ponuro

– Aura straszy nas deszczem,

A my

– Cóż my,

Szepczemy

– Przecież nie pada jeszcze

 

Pijemy swoją kawę

– Kolejna tym rankiem,

Niechcący

Przesuwamy

Kruchą filiżankę

– Blisko,

Bardzo bliziutko

– Tuż, stołu krawędzie,

Nie spadła

– Całe szczęście,

Znów jakoś to będzie

 

Dzień nowy

– To nieważne

Co ze sobą niesie,

Spokojnie spoglądamy

Na losu przypadki

– Ta, szczypta optymizmu

Jest ważna,

Bo przecież

Pozwala rozwiązywać

Emocji zagadki

 

Kociaki

 

KOCIAKI

 

Koty są trochę jak motylki

– Te kociaki z wiosennego miotu,

W bujnych trawach

Kocia zabawa

Burzy wkoło lipcowy spokój

 

Te koty są jak pisklaki,

Ich sierść

– Delikatna mgiełka,

Nasze młode

Wchodzą wciąż w szkodę

W klomby,

Kwiaty,

W upraw klimaty,

Choć ich waga

Tak jeszcze niewielka

 

Muszą powiększać wymiary

I dla tego potrzebna jest

Mama

– Kocia mama

Troskliwa jak bywa matka,

Bo kiedyś

– W ubiegłych latach,

Też była

Taka sama

– Teraz biegła jest

W kocich zagadkach

 

A kiedy już najedzone

Zasypia ich przekładaniec

– Każdy blisko,

W swą własną stronę,

Bo każdy wprawdzie

Ma własne zdanie,

Lecz muszą być

Zjednoczone

– Syte

I kochane