PORANNY SPACER
Jesień utkana
Z kropli deszczu
-Wśród drzew,
Stojących
Ledwie szkicem,
Liści ostatni
Lot motyli
Zakończył mgnieniem
Barwne życie
Poranek
Twarz Twą
Mgłami stroi,
Wilgocią
Zasnuł
Zarys skroni,
Tylko te dłonie
– Niespokojne,
Z lękiem
Szukają
Innych dłoni
Alejki tłumią
Nasze kroki
I trwa
Milczących ust
Rozmowa
– Tak cicho wkoło,
Tak spokojnie,
Zamilkły ciszą
Wszystkie słowa
Poranek
– Jeszcze kaczek
Drzemka
W cieniach zastygła
Nad potoczkiem,
Wabi Nas
Świtu pora ciemna
– Nasz ranny
Spacer,
Krok
Za kroczkiem