Słowa i słówka

Poezja i proza – Strona autorska

 

Wrześniowe co nieco

 

WRZEŚNIOWE  CO  NIECO

 

Małe wrześniowe

Co nieco

– Słońce

Na zmianę z deszczem,

Wrzesień

– Jeszcze nieśmiało,

Szepcze

To swoje

– Jestem

 

Mgieł rannych

Puszyste tiule

Zmiękczają  kontury,

Zieleń kucnęła

W zadumie

Nad ważnym wyborem

– Jakie ma przybrać szaty

I z jakim kolorem?

 

Takie to właśnie

Chwilki

– Zroszone,

W pajęczynach,

Wrzesień

– Tak jak co roku

Na krosnach

Zaplata

W nitki

Srebrne Księżycem

– Sen babiego lata

 

Zabawa słowem

 

ZABAWA  SŁOWEM

 

Sierpniowy wieczór

– Dosyć chłodny,

Dziwne,

Bo przecież

Część wakacji,

Słowa alejką spacerują

Wtulone jeszcze

W cień akacji

 

Przebrzmiały dawno

– Zapach kwiatów,

Zielenie liści

Zbrązowiałe,

Jesień się staje

Od niechcenia

– Przekornie,

Bo tak jej się zdaje

 

Sierpień – jesienny,

Mgły poranne

I do kompletu

Jeszcze deszcze

– To jest,

Czy może

Znów się zdaje

Jak żart

Przybrany

W nocy dreszcze

 

Wiersz

Trochę dziwny,

Wiersz naiwny

Jak rok

Co przebył już połowę

– Może troszeczkę

Jednak inny

Wiersz czy zabawa

Wiersza słowem

 

Sierpniowy Księżyc

 

SIERPNIOWY KSIĘŻYC

 

Toczy się kręgiem

Nad dachami

Sierpniowy Księżyc

Srebrno złoty,

Błyszczy jak lampa

Nad polami

I w stogi wplata

Nocy włosy

 

Sierpniowy Księżyc

Zawieszony

Pomiędzy chłodem

I oddechem

Dni wciąż gorących,

Wciąż figlarnych,

Rozbrzmiewających

Złotym śmiechem

 

Sierpniowy Księżyc

– Niepoprawnie,

Nad mym ramieniem

Zastygł gestem

– Pomiędzy kartką

I ekranem

Pisze

– Raz po raz,

Słowo

– Jestem

 

Kukiełki w teatrze

 

KUKIEŁKI W TEATRZE

 

Dzwon bije,

Dzwon rozgłasza

Kolejne otwarcie

– Uroczyste

I barwne,

Kukiełek

W teatrze

 

Każda pełni

Swą rolę

Przez siebie

Nadaną

Wbrew innym

– Także ważnym,

Sobie się

Kłaniają

 

Brzmią pieśni

– Ciut na wyrost,

Górnolotne słowa

Próbują

Rzeczywistość

Zakląć

I budować

 

Dzwon bije,

Dzwon rozgłasza

Kolejne otwarcie

Kukiełek

Wobec widzów

– W dni naszych

Teatrze

 

Z notatnika myszy – podział zbiorów

 

Z NOTATNIKA  MYSZY – PODZIAŁ ZBIORÓW

 

Większość zbiorów już w komorze,

Mysz przysiadła przed swą norką,

Jeszcze duma nad deszczami

– Nieważnymi, bo dziś słonko

 

Mysz przeciąga się leniwie,

Już zrobiła część przetworów,

Ufnie może śnić o zimie

Pewna zgromadzonych zbiorów

 

Nadszedł Kret dość luźnym krokiem,

W palcach laską swą wywija

– Witaj myszko, powiedz proszę

Czy już wszystko porobiłaś?

 

Witaj myszko moja droga,

Chyba  starczy na nas dwoje ,

Jesteś taka rozluźniona,

Więc o przyszłość się nie boję

 

Jakby piorun w myszkę strzelił

– Co on mówi, co on gada,

Chyba znów się rozanielił

Tak jak jabłko – blisko pada

 

Sznur korali

 

SZNUR KORALI

 

Nadszedł sierpień

– Cichutko,

Porannymi mgłami

Litościwie

Przytulił

Postrzyżone pola,

Zboża w belach

Zwiezione

– Wciąż strojne

Kwiatami,

Nadszedł sierpień

Po zbiory

– Taka jego rola

 

Ranki stają się

Krótsze

I noce chłodniejsze,

Debatują bociany

Nad bliskim odlotem,

Rok się zwolna

Przybliżył

Do połówki

Zmiany,

Jak z pagórka

Wciąż prędzej

Będzie się już toczył

 

Nadszedł sierpień

– Kolejny obrót

Koła czasu,

Dni migają

Wciąż szybciej

– Jak mrugnięcia oczu,

Pory roku

– Sznur barwny

Ulotnych korali

Przesuwamy palcami,

By ich dotyk poczuć

 

Konsekwencje

 

KONSEKWENCJE

 

Lipcowe co nieco,

Choć już lipca koniec,

Dalej chmurnie

– Jak żarcik,

Parasole w dłonie

 

Jest deszczowo

I ciepło,

Bo to lipiec przecież

– Na bosaka

Lub w klapkach

– Wokoło kałuże,

Potrafimy się cieszyć

Znów na przekór

Chmurze

 

Lipcowe co nieco

– W zbożach

Grają  świerszcze,

Trawy bujne zielenią

I maków rumieńce

– Ta bujność,

Te kolory

I głodne komary,

To wszystko

Konsekwencją,

Że padają deszcze

 

Ten dotyk…

 

TEN  DOTYK

 

Ten dotyk

Rankiem

– Muśnięcie czoła

Przelotne

– Jakby ukradkiem,

Tak blisko,

I już gdzieś po za

Granicą,

Gdzieś gdzie już nie ma

Chmur ciemnych,

Ptaków zwiewnych,

Spacerów

Dróg niepewnych

– Ostatnie

Pożegnanie

 

To tylko

Może złudzenia

– Garść wspomnień,

Nutka żalu

– Gdzieś jesteś

Przyjacielu

Po drugiej stronie

Tęczy

Bez bólu,

Pełen ruchu,

Tańczący na balu

– Tych wszystkich

– Jakże wiecznych

Na ścieżek

Rozstaju

 

Ten dotyk

Delikatny

Nagle przerwał

Spanie

– Zostawił

Zamyślenie,

Zdumienie,

Pytanie

 

Z notatnika myszy – między wyżem i niżem

 

Z NOTATNIKA MYSZY – MIĘDZY WYŻEM I NIŻEM

 

Mysz przeciąga się przed norką

– Każdą łapkę i futerko,

Przecież to lipcowe słonko

– Niech podsmaży mnie dziś lekko

 

Niech mi służy słońce złote

– Przecież dość kapryśnie świeci,

Odłożyłam dziś robotę,

Bo podobno NIŻ znów leci

 

A z tym niżem znowu chmury,

A z chmurami nowe deszcze

– Gradobicia i wichury,

Na dodatek powódź jeszcze

 

Tak dziś w radio nam podali

– Nie wiem wierzyć, czy nie wierzyć?

Dziś jest słonko, dziś jest ciepło

I kusząco kocyk leży

 

Całość Lipca

 

CAŁOŚĆ  LIPCA

 

Lipiec rozpłakał się dziś

W parku,

Kropelki deszczu

Lśnią na drzewach,

Zaistniał trochę

Niepoważnie

– Na przekór ptakom

Deszczem śpiewa

 

Kropelki perlą się

Na trawach,

Strumyczki

Zasiliły potok,

Dla kaczek

Przednia to zabawa,

Dla parku

Deszcz

To czyste złoto

 

Lipiec rozpłakał się

– Tak rzewnie,

Niech płacze,

Bo wilgoci mało,

Nie może tylko grzać

I dyszeć

Deszczem dopełnia

Lipca całość