Słowa i słówka

Poezja i proza – Strona autorska

 

Konsekwencje

 

KONSEKWENCJE

 

Lipcowe co nieco,

Choć już lipca koniec,

Dalej chmurnie

– Jak żarcik,

Parasole w dłonie

 

Jest deszczowo

I ciepło,

Bo to lipiec przecież

– Na bosaka

Lub w klapkach

– Wokoło kałuże,

Potrafimy się cieszyć

Znów na przekór

Chmurze

 

Lipcowe co nieco

– W zbożach

Grają  świerszcze,

Trawy bujne zielenią

I maków rumieńce

– Ta bujność,

Te kolory

I głodne komary,

To wszystko

Konsekwencją,

Że padają deszcze

 

Ten dotyk…

 

TEN  DOTYK

 

Ten dotyk

Rankiem

– Muśnięcie czoła

Przelotne

– Jakby ukradkiem,

Tak blisko,

I już gdzieś po za

Granicą,

Gdzieś gdzie już nie ma

Chmur ciemnych,

Ptaków zwiewnych,

Spacerów

Dróg niepewnych

– Ostatnie

Pożegnanie

 

To tylko

Może złudzenia

– Garść wspomnień,

Nutka żalu

– Gdzieś jesteś

Przyjacielu

Po drugiej stronie

Tęczy

Bez bólu,

Pełen ruchu,

Tańczący na balu

– Tych wszystkich

– Jakże wiecznych

Na ścieżek

Rozstaju

 

Ten dotyk

Delikatny

Nagle przerwał

Spanie

– Zostawił

Zamyślenie,

Zdumienie,

Pytanie

 

Z notatnika myszy – między wyżem i niżem

 

Z NOTATNIKA MYSZY – MIĘDZY WYŻEM I NIŻEM

 

Mysz przeciąga się przed norką

– Każdą łapkę i futerko,

Przecież to lipcowe słonko

– Niech podsmaży mnie dziś lekko

 

Niech mi służy słońce złote

– Przecież dość kapryśnie świeci,

Odłożyłam dziś robotę,

Bo podobno NIŻ znów leci

 

A z tym niżem znowu chmury,

A z chmurami nowe deszcze

– Gradobicia i wichury,

Na dodatek powódź jeszcze

 

Tak dziś w radio nam podali

– Nie wiem wierzyć, czy nie wierzyć?

Dziś jest słonko, dziś jest ciepło

I kusząco kocyk leży

 

Całość Lipca

 

CAŁOŚĆ  LIPCA

 

Lipiec rozpłakał się dziś

W parku,

Kropelki deszczu

Lśnią na drzewach,

Zaistniał trochę

Niepoważnie

– Na przekór ptakom

Deszczem śpiewa

 

Kropelki perlą się

Na trawach,

Strumyczki

Zasiliły potok,

Dla kaczek

Przednia to zabawa,

Dla parku

Deszcz

To czyste złoto

 

Lipiec rozpłakał się

– Tak rzewnie,

Niech płacze,

Bo wilgoci mało,

Nie może tylko grzać

I dyszeć

Deszczem dopełnia

Lipca całość

 

Z notatnika myszy – wczesna wiosna?

 

Z NOTATNIKA MYSZY – WCZESNA WIOSNA?

 

Wyszła myszka przed swą norkę,

Rozwiesiła hamak mysi,

Leży sobie tuż pod słonkiem,

Leży sobie i kaprysi

 

Czemu zimno, czemu deszcze,

Przecież czerwiec już za norką,

Kto to słyszał – w czerwcu dreszcze,

Całe szczęście, że dziś słonko

 

Któż to słyszał – już półrocze

A tu przedłużona zima,

Przecież wszyscy wkoło mówią,

Że ociepla się nasz klimat

 

Leży myszka, oczka mruży,

Las jej szumi, pachnie sosna,

Sama nie wie – czy to lato?

Czy też jeszcze wczesna wiosna?

 

Jak na górze tak na dole

 

JAK NA GÓRZE TAK NA DOLE

 

Między chmurą i chmurką

Taniec naszych myśli

– Zwabione puszystością

Jak wata cukrowa,

Tworzą własne obrazy

Dróżek skąd przyszliśmy,

Wytyczają kierunki

Przywołując słowa

 

Między chmurką i chmurą

Rozpostarta przestrzeń

– Jakieś strzępy błękitu

Oprószone złotem

– Tak naprawdę to wszystko

Jest tylko powietrzem

– Jakimś  TERAZ  istniejąc,

Nie wiedząc co  POTEM

 

Między chmurą i chmurką,

Gdzieś tam ponad ziemią

Wszystko jakby nieważne,

Nieistotne głosy

– Tam jest cisza,

Wśród ptaków

Pachnąca nadzieją,

Że to właśnie zaklęte

Wszystkie nasze losy

 

Akacjowe zapatrzenia

 

AKACJOWE ZAPATRZENIA

 

Miesiące są

Kwiatów zapachem

– W kwietniu forsycje,

Bzy w maju

– Kasztanów kandelabry,

Egzaminy zdają

 

Ja jednak przełom czerwca

Od zawsze pamiętam

I zapach tak ulotny

– Zapowiedź wakacji,

Śnieg  płatków,

Słońce złote

Nad kwiatem akacji

 

Spacery o poranku,

W trawach krople rosy,

Wśród kwiatów

Kwiatów zapach,

Ptasie świergotanie

– Te trawy,

Woń akacji

I te ptasie głosy

– Tak bliskie,

Tak urocze

W zapach zasłuchane

 

Sny o istnieniu

 

SNY O ISTNIENIU

 

Snem tylko

Chwila każda,

Gdy czas staje się

Miarą chwili,

My z chwil stworzeni

Obrazem

– Jesteśmy,

Będziemy

Z tych – Byli

 

To – Byli jest formą

Przypadku,

Rzut kostką

Na świata scenie

– Ktoś puzzle

Starannie ułożył

– Być może na nasze

Życzenie

 

Gdzieś zewnątrz

– W energii szaleństwie,

Świat staje się

Siebie świadomy

– Przez mgnienia zmysłów

Zamienia

Sekundę

W istnienia

Tomy

 

Zwykły ranek

 

ZWYKŁY RANEK

 

Zwykły ranek

– Niezwykła godzina,

Wzrok błądzący

Pozdrawia kształty

Poznawane raz jeszcze

I słowa jak naklejki

Przykleja:

Do biurka,

Do regału,

Do książek na półkach,

Do tych wszystkich

– Pełnych znaczenia,

Poznawanych

Raz jeszcze

– Kolejny,

Gdy kolejne

– Z poznaniem,

Zdumienia

 

Wirowanie

– W promieniach słońca,

W cząstkach kurzu

Drobinki złote,

Kiedy pachnie nam

Każdy oddech,

Kiedy wszystko

Wydaje się dobre

I nieważne

Co będzie

Potem,

Bo poranek

– Zaskoczeń,

Tak szczodry

 

Zwykły ranek,

Niezwykła godzina,

Świat

– Ten wewnątrz,

Za myśli barierą

Nuci swoje własne

Melodie,

Ogromnieje

Skojarzeń

Przestrzenią,

Nie pozwala

– Nigdy,

Zapomnieć

 

Dokąd idziesz?

 

DOKĄD IDZIESZ?

 

Dokąd idziesz?

– Wybrzmiały pytaniem:

Codzienna niecierpliwość

Poranka,

Krzątanina taka jak zawsze

– Pełna chwil,

Podzielona między chwile

Gimnastyki,

Zadumy,

Ubierania się,

Marszu przez alejki

Aż do

Najbliższych zadziwień

– Do obrazu zieleni,

Do ptasich zaśpiewów,

Do gwaru ulicy,

Do odejść

I powrotów

 

A potem

Kolejne

I kolejne mignięcia

– Posiłki,

Drzemki,

Chwilki przed ekranem

Telefonu,

Telewizora,

Komputera,

– W zalewie informacji,

W szumie informacji

Zanim noc,

Zanim być może

Księżyc,

Zasypianie

I sen

– Sny kolorowe,

Lub tylko chwilki

Nieświadomości

Pokoju,

Drzemiących kotów

I cieni na ścianach

Aż do poranka

 

Z tym samym

– Jak echo,

Pytaniem…