Słowa i słówka

Poezja i proza – Strona autorska

 

Z notatnika myszy – zmiana

 

Z NOTATNIKA MYSZY – ZMIANA

 

Mysz zdumiona

– Gapi się w ekran,

Coś się staje

Większe od lasu,

Jeszcze nie wie

Czy ma się ukryć

Czy dołączyć

Do zwierząt hałasu?

 

Coś się staje

– Kolejne wybory

Tych co będą sterować

Lasem,

Może wreszcie

Porzucą wzory

Zbyt wytarte

– Strawione czasem

 

Mysz zdumiona

Słucha i patrzy

– Kret tuż obok

– Wtulona w kreta

Już nie myśli

Tylko się tuli

Jak nie mysz

Tylko zwykła kobieta

 

Tuż za progiem

 

TUŻ ZA PROGIEM

 

Tylko chwilka

– Listopad w połowie,

Liści zamęt,

Już pod nogami

Mix kolorów,

Słowo po słowie

Miedzy dniem

I nocnymi snami

 

Ranki mgielne,

Wieczory zbyt wczesne,

Czas coś zgubił

– Jedna godzina

Niby nic

A jednak tak ważna

I swą wagą

Ciążyć zaczyna

 

Tylko chwilka

– Kolejny listopad,

Trochę szaro

– Nurzani w szarości

Brniemy w liści kobiercu

A zima

Tuż za progiem

– Być może

Zagości

 

Listopad 2023

 

LISTOPAD 2023

 

Dzień pomiędzy dni podzielony

– Między wiatrem

Słońcem i deszczem,

Kolorowy liści zasłoną,

Zamyślony

Nad swoim miejscem

 

Dzień płomyków

W słońcu nieśmiałych,

Dzień chryzantem

Płonących na grobach

Naszych bliskich

– Być może gdzieś trwają

I wędrują

Po dziwnych drogach

 

Maszeruje wraz z nami

Listopad,

Zrywa liście na drzewach mijanych,

Krótko staje

W modlitwie

Nad grobem

– Tak jak zwykle,

Corocznym zwyczajem

 

Rok kolejny

Dla naszej pamięci

Pełen cieni

– Minione twarze

Zacierają swój kontur

I zwolna odpływają

W snów korytarze

 

Wędrówka – droga

 

WĘDRÓWKA – DROGA

 

Wędrujemy ścieżkami czasu,

Każda chwila ma swoje imię,

Swoje znamię

I trwania zasób,

Co być może

Gdzieś tam zaginie

 

Nie wiem zresztą

– Dziwne rachunki,

Może jednak

Wszystko zapisze

Ktoś lub coś

– Wbrew rozsądkowi,

Zanęcony

Doraźnym zachwytem

 

Zachwyt próżny

I bezzasadny

– Przecież wszystko

Takie zwyczajne,

Tak codzienne,

Ulotne,

Zwiewne

– Gdzieś pomiędzy

Każde

I żadne

 

Wędrujemy po ścieżkach czasu

– Cichuteńkie te nasze kroki,

By broń Boże

Nie wzniecać hałasu,

By nie zgubić

W hałasie

Drogi

 

Dobra Nasza

 

DOBRA  NASZA

 

Dość ponury i rozpłakany

Wstał październik

– Z samego rana

Znaczy liście

Kroplami deszczu

– Wśród kolorów treść

Zapisana

 

Wstał październik,

Choć ranek ciemny

– Chmur zasłony

Dziś ciężkie deszczem,

Jakby drzemał

– Senny poemat,

Jakby ranka

Niepewny jeszcze

 

Dzień powoli

Ze snu się budzi,

Do wstawania

Wolno zaprasza

– Nęci kawą,

Spacerem,

Zabawą,

Choć ponury

Od dołu

Do góry

Szepcze

– Wstań,

Nie martw się deszczem,

Dzień jest nowy

Więc dobra nasza

 

Z notatnika myszy – wybory

 

Z  NOTATNIKA  MYSZY – WYBORY

 

Mysz szczęśliwa, choć zmęczona,

Powiem więcej – niewyspana,

Noc spędziła na wyborach

Prawie do samego rana

 

Skąd w tym lesie zwierząt tyle

– Nie sądziłam,

Nie wiedziałam,

Ale cóż był czas wyborów

– Chciałam wybrać

A więc stałam

 

Siedzi teraz jak na szpilkach,

Śledzi w radiu doniesienia

– Kto wybrany,

Kto przegrany,

Czy się wreszcie coś pozmienia

 

Nadszedł kret – jak zwykle wolno,

Myszko – po cóż ekscytacje,

Posiedzimy,

Zobaczymy,

Czy mieliśmy wczoraj rację

 

Czas nas uczy swej pokory,

By zachować ciut dystansu

– Wiem, już dosyć miałaś sfory

Co rządziła prawem lasu

 

Wybraliśmy razem wszyscy

– Teraz tylko czas pokaże

Jak pragnienia przekuliśmy

Wybierając nowe twarze

 

Szepty liści

 

SZEPTY  LIŚCI

 

Październikowy

Wczesny ranek

– Jeszcze z kurtyną cieni nocy,

Srebrzą się trawy

Posrebrzane oddechem chłodu,

Wśród drzew kroczy

Listopadowa osmętnica

– Bawi się liści zgadywanką,

Który z kolorów najpiękniejszy

– Złoty,

Czerwony czy brązowy,

A może tkany pod nogami

Szelest dywanu

Kolorowy

 

Październikowe przebudzenie

– Powolny rozruch,

Ranna kawa,

Za oknem ranek,

Jak na scenie

Jesień

– Jesieni tak ciekawa,

Jesień wciąż jeszcze

Tak zaspana,

Niepewna nazwy

Zapomina swej roli,

Pory,

Powinności

– Czy jeszcze jest,

Bo skąd tu zima?

 

Październikowe rozważania

– Tuż, tuż za progiem

Już listopad,

Zadumy czas

I wspominania

Tych co jak liście kolorowe

Odeszli

Trwając wciąż w pamięci

– Spacer,

Szelesty,

Liści szepty

 

Puszki chmur jesienią

 

PUSZKI CMUR JESIENIĄ

 

Październikowe puszki na niebie

– Takie tam sobie pacynki białe,

Pytają czemu tu

U ciebie

Zachwyt,

Ja na to

– Tylko chciałem

 

Chciałem to niebo zapamiętać

Na chwile

– Może niezbyt miłe,

Na czas

Gdy gdzieś tam strachu pęta

I szept

– Ten wewnątrz,

Tutaj byłeś

 

Chciałem jesieni

Barwy wszystkie

Zakląć

I rzucić hen na drzewa

Pod niebem

– W błękit,

W puszki białe

Chmur,

Mając w sobie

Nakaz

– Trzeba

 

Jesień kolejna

– Czas zadumy,

A ponad nami

Gdzieś tam w górze

Błękit

Co gniewać się nie umie,

Choćby tuż za nim

Nowe burze

 

Powroty

 

POWROTY

 

Tuż, tuż przed zmianą

– Październik za progiem

Dość niecierpliwie

Pogania wrzesień

– Skończ z babim latem

– Zbyt wiele ciepła

– Daj spokój wrześniu,

Toż przecież

Jesień

 

Tuż, tuż przed deszczem

– Być może deszcze,

Rzecz naturalna

Tęsknota za latem,

Weźmy parasol

Kalosze

I kurtkę

– Już czas najwyższy,

Ubierzmy się zatem

 

Tuż , tuż

– Powiedzmy

Kolejna to zmiana

– Rok zwariowany

Zgubił wszelką miarę,

Prosimy aurę

– Choćby na kolanach,

Nawróć się

– Proszę,

Niech powróci

Stare

 

Z notatnika myszy – integracja

 

Z  NOTATNIKA  MYSZY _ INTEGRACJA

 

Mysz wyjeżdża na wycieczkę

Uchwaliła zwierząt rada,

Że się muszą zintegrować

– Trochę pośmiać się,

Pogadać

 

Pojazd załatwiła sroka

– Wszędobylska i ruchliwa,

Lubi zawsze wszystko wiedzieć,

Wszystko słyszeć,

Wszędzie bywać

 

Z rana pojazd podstawiony,

Wszystkie miejsca już zajęte,

Zwierząt cisza osobliwa

– Milczą wszystkie jak zaklęte

 

Wreszcie ruszył zwierzętobus

– Szelest toreb i papierków,

Rozmów gwar – wciąż przytłumiony,

Każdy na drugiego zerka

 

Każdy jeszcze dość nieśmiało

Do swych toreb wolno sięga

Po lekarstwo

– To, tak znane,

W którym drzemie słów potęga

 

Gwar się podniósł

Twarze zwierząt coraz mocniej

Różem płoną,

Ktoś coś śpiewa,

Ktoś się śmieje,

Rozbawione rośnie grono

 

Tak dotarły na skraj lasu,

Na polanę nad jeziorem

– Jedzą,

Tańczą,

Rozmawiają,

Tą wyprawą poruszone

 

Wybawiły się zwierzęta

– Potem powrót

Ciut zaspany,

Każdy myśli sobie wewnątrz

– Czuję się zintegrowany

 

Szepcze myszka

– Tak naprawdę

Niby fajna ta wyprawa,

Świetny pomysł,

Ale z kretem bez wyprawy

Także gadam