Słowa i słówka

Poezja i proza – Strona autorska

 

Klimaty września

 

KLIMATY WRZEŚNIA

 

Klimaty września

Już nad nami

– Wciąż jeszcze wabią

Lipcem,

Sierpniem,

Tylko te noce

Coraz wcześniej

– Tak aksamitne,

Szepczą

Jestem

 

Liście na drzewach

Zadumane

– Czas się zanurzyć

W barw paletę,

By z wiatrem

W tańca wirowaniu

Powitać ziemię

Złotym śmiechem

 

Zwolna nadchodzą

– Czas szelestów,

Dywany szmerów

Pod nogami,

Ranki chłodniejsze

I ciemniejsze,

Mgły,

Babie lato

I kasztany

 

Klimaty września

Znów nad nami,

Ciut więcej srebra

Skronie zdobi

– Nutka nostalgii,

Czas przemiany

– Gdzieś wewnątrz

Nadal kolorowi

 

Wycieczka

 

WYCIECZKA

 

Drogą gdzieś w górę 

– Smak zmęczenia, 

Słonawy posmak 

Lśni na wargach 

I krajobrazy przed oczami 

Jak wstęga kształtów 

Wielobarwna 

 

Wśród skał i pinii, 

Wśród wąwozów 

Snują się 

Plączą Nowe ścieżki, 

Miarowo bolą nasze nogi 

Dziwiąc się 

Żeśmy  

Tu 

Podeszli 

 

Wyżej, 

Wciąż wyżej 

– Strzępy chmury 

Rozprute górą 

Płaczą deszczem, 

Ziemia spieczona, 

Rozpalona 

Wzdycha i prosi 

– Proszę  

Jeszcze 

 

Drogą 

Gdzieś w górę 

– Smak zmęczenia, 

Wśród pinii, 

Pośród ptasich trelów 

– Droga zaprasza, 

Droga kusi 

Dla sobie tylko znanych 

Celów  

 

Księżyc w Barcelonie

 

KSIĘŻYC W BARCELONIE

 

Księżyc zanurza  

Blask srebrzysty 

W bezmiarze morskiej 

Rozległości,  

Noc zagościła  

Po  horyzont  

Wśród fal łakomych  

Srebrzystości  

 

Nad morzem wzgórza,  

Światła miasta, 

Sny gdzieś zamknięte  

Za oknami, 

Westchnienia,  

Śmiechy,  

Gwar i dźwięki  

Z bulwarów blasku 

Pod palmami  

 

Na wzgórzach pinie 

A pod nimi cykady 

Wiodą swoje trele, 

Księżyc jak lampa 

Twarz wynurza 

I srebrzy wszystko 

Coraz śmielej  

 

Podróż

 

PODRÓŻ

 

Sierpniowe  

Nowe zamieszanie  

– Gdy pachnie drogą  

Nasza przyszłość  

Nadchodzi zmiana, 

Chcemy zmiany 

– Zmienić marzenia  

W rzeczywistość  

 

Czas się rozciąga,  

Czas się staje barierą 

– Na kaprysy czasu 

Ktoś dał nam skrzydła  

– Niech istnieją,  

Niech  wprowadzają   

Ptasi nastrój  

 

Sierpniowe 

Nowe zamieszanie  

Jak gest palcami, 

Jak pstryknięcie,  

Wystarczy pstryknąć  

– Sprawdźcie sami, 

By zaistniało  

Nowe miejsce  

 

Pamięć czasów…

 

PAMIĘĆ CZASÓW

 

Pamięć czasów

Trwa jeszcze

– Tych upiornych

I krwawych,

Pamięć walki

Z przemocą,

Przesyconej nadzieją,

Setki istnień

Płonące na ołtarzu

Warszawy,

Groby – te bezimienne,

Co gdzieś jeszcze istnieją

 

Były czasy powstańcze

– Rozbrzmiewają wciąż echem,

Były domy

Płonące,

Były zwały barykad,

Były strzały i ogień,

Dziwne marsze przechodnie

Przez kanały

Ku światłu,

Poprzez śmierci

Do życia

 

Pamięć czasów

Okrutnych

Dla minionych pokoleń

– Czas przemocy

I walki

Pod sztandarem nadziei,

Czasy młodych

– Zieleni, tak jak teraz

Sierpniowej,

Tych poległych za wolność,

Byśmy dzisiaj

Istnieli

 

Trochę wiatru

 

TROCHĘ WIATRU

 

Trochę wiatru za oknem

– Trochę więcej niż trochę,

Stąd gałęzie pod stopy,

Stąd ten poszum

I liście

Jak kobierzec zielony,

Już  od słońca

Ciut złoty

– Czyżby jesień

Za progiem

Strojna w szaty złociste?

 

Jaka jesień

– Wciąż jeszcze

Przecież lipiec króluje,

Za nim sierpień

– W kolejce

Nowa pełnia Księżyca,

Ale słońce tak pali

Swym kolorem blefuje

– Oszukując nas wszystkich,

Wtrąca nam się

Do życia

 

Dziwne lato

– W tym roku,

I nad wyraz gorące,

Dni za nami upalne

Przeplatane burzami

– Trochę dziwne,

Że może tak się znudzić

Nam słońce

I ten błękit bezchmurny,

Rozpalony

Nad nami

 

Okruszki wspomnień

 

OKRUSZKI WSPOMNIEŃ

 

Okruszki wspomnień

– Rzut niedbały,

Na blacie czasu

Rozsypane,

Znów próbujemy

Z nich poskładać obraz

– Wciąż jeszcze

Pełni wiary

 

Okruszki wspomnień

– Drzew zieloność,

Ptaki i kwiaty,

Nieba błękit,

Kaczki

I kaczek nieporadność,

Księżyc srebrzysty

W swojej pełni

 

Okruszki wspomnień

– Wszystkie twarze,

Oczy wpatrzone,

Cienie,

Gesty,

Słowa i głosów

Znane brzmienia

Tych, którzy byli

I odeszli

 

Okruszki wspomnień

– Przebudzenia,

Sny

I bezsenność

Ciemnych nocy,

Kontury

Całe w złudnych cieniach,

Pragnienie,

Aby chwilki

Poczuć

 

Okruszki wspomnień

– Rzut niedbały,

Na blacie

Puzzli wspomnień chmara

– Tyle obrazów,

Rozsypane

– Tak trudno

Znowu je poskładać

 

Codzienność

 

CODZIENNOŚĆ

 

Raz słonecznie a raz pada

– Pada , grzmi i mocno wieje,

Upał że wytrzymać trudno

A na zmianę katastrofa

– Powódź nagła,

Gradobicia,

Połamanych drzew kikuty

– Lipiec dziwny,

Ekstremalny,

Jakby z uczuć był wyzuty

 

My żyjemy pomaleńku

Trochę dysząc,

Trochę siedząc

– Karmiąc kaczki znad potoczka,

Tylko patrząc,

Tylko śledząc

 

My żyjemy

W dziwnym świecie

– Wśród empatii

I przemocy,

Wśród katastrof

I wśród piękna

Drzew i kwiatów,

Dni i nocy

 

My żyjemy

– Świat wokoło

Jakby w swoim pędzie

Stanął

– Dokąd idziesz

Dziwny świecie

Pośród ścieżek

Zaplątany

 

Z notatnika myszy – przegrzane życie

 

Z  NOTATNIKA MYSZY – PRZEGRZANE ŻYCIE

 

Mysz przed norką swoją dyszy

– Któż to słyszał,

Upał taki

Nie pozwala myśleć myszy

– Życia ledwo daje znaki

 

A tak ładnie rozprawiali

W telewizji na antenie

– Lipiec piękny miał być taki

W przepowiedniach i ocenie

 

Szepcze myszka – nie wiem sama

Może ja po prostu dzisiaj

Jakaś taka niewyspana,

Jakaś taka niezbyt mysia

 

Może lipiec rzeczywiście

Nie odbiega od swej normy

– Tylko ja inaczej czuję

I stąd właśnie stan potworny

 

Nadszedł kret nadzwyczaj wolno

– Dyszy, poci się obwicie,

Myszko ratuj – jak gorąco,

Cóż to za przegrzane życie

 

Wiersz rozsypany

 

WIERSZ  ROZSYPANY

 

Ruch wokół

– Tyle rzeczy,

Sto spraw niewstrzymanych

W tym ruchu nieustannym,

W kołowrocie myśli

– Takie to przebudzenie,

Gdy kolejny ranek,

Pytania:

– Gdzie idziemy,

A może doszliśmy?

 

Podobno

Za oknami lipiec

W pełnej krasie

– Dla tego tak gorąco

Aż oddychać trudno

– Czy jechać

Gdzieś przed siebie

W jutrzejsze nieznane,

Czy tylko ponarzekać,

Że jakoś tak nudno?

 

Nie nudno

– Ja przepraszam,

Jak nudzić się można

Gdy wewnątrz

Wciąż pytania

I ciągłe rozterki,

Sny nasze

– Te conocne

Niepoukładane,

Rozsypane jak puzzle

– Zamiast słów

Literki