Słowa i słówka

Poezja i proza – Strona autorska

 

Tryptyk – Wieczerza

 

WIECZERZA

 

Dziś nie znamy

Naszego jutra

– Co przyniesie

Kolejna chwila,

Śmiech i radość

Czy może smutki,

Czy nadzieję,

Czy czas co mija?

 

Świętujemy

Gwarnie,

Radośnie,

Choć niekiedy

Przelotne cienie

Kryją nasze czoła

I dłonie

Niosąc w sobie

Nieznane brzemię

 

Świętujemy

Z pewną powagą,

Z namaszczeniem,

Cząsteczki czasu

– Wciąż ukryte

Przed nami

Zdumienie

I wieczerzy wieczornej

Nastrój

 

Z notatnika myszy – rozterki świąteczne

 

Z NOTATNIKA MYSZY – ROZTERKI ŚWIĄTECZNE

 

Mysz króluje dzisiaj w komorze,

Ściąga z półek obfite zapasy

I studiuje zawiłe wzory

Kulinarnych przepisów szkic własny

 

Idą święta wiosennie złociste

– Te z królikiem, z kurczaczkiem z jajkami,

Stąd porządki, przy kuchni bieganie,

Zanim siądzie ze zwierzątkami

 

Mysz szykuje dzisiaj wieczerzę

– Tę, dla wszystkich,

Lecz głównie dla kreta

– Przecież przyjdzie

– Był zaproszony,

Mysz w rozterce

Jak zwykła kobieta

 

Forsycje 2024

 

FORSYCJE 2024

 

Forsycje kwitną

Złocistości powabem,

Nadzieją nadchodzącej wiosny,

Radością ptasich zaśpiewów

– Jak forpoczta

Wcześniejszych poranków,

Zieleńszej trawy

I nowych pączków,

Listków na krzewach

 

Forsycje kwitną

Raz jeszcze

– Dodajemy go

Do tych wszystkich

Wcześniejszych razy,

Gubiąc pamięć

– Tyle ich już było

 

Forsycje jak motylki na krzewach

– Jeszcze drobinki chłodu,

Jeszcze surowość pozimowa,

Wszystko przykryte nadzieją

I radością,

Złocistością

Nadchodących dni

– Nie puszczamy ich trosk

Za próg naszej radości

– Tej chwili

Festiwalu forsycji

 

Zamglony krajobraz

 

ZAMGLONY KRAJOBRAZ

 

Zamglony krajobraz za oknem

– Mgła i kłąbki ciszy

Mieszają się ze sobą,

Przenikają się

Tworząc biało szary cień,

Tłumią dźwięki,

Snują się pasemkami

Między światłem dnia

I resztkami snów

 

Zamglony krajobraz za oknem

A w pokoju

Ciche dźwięki muzyki,

Zapach świeżej kawy

I lekka zaduma

Nad tym nowym dniem

– Jeszcze tylko z planami,

Bez działań,

Jak pusta kartka

Czekająca na kształty liter

 

Zamglony krajobraz za oknem

– Refleksja,

Zapatrzenie,

Przechadzki myśli

W pogoni za minionymi snami,

Tuż przed uwagą

Nadchodzących

– Jeszcze powoli,

Chwil działania,

Kolejnych kroczków,

Zadziwień światem

 

Anioł zakłopotany

 

ANIOŁ ZAKŁOPOTANY

 

Czasem nie wie

Cóż ma uczynić

By nie skrzywdzić

Brakiem działania,

Lub przeciwnie,

Gdy to działanie

Nie zostawia nic

Do dodania

 

Czasem nie zna,

Choć przecież wie wszystko,

Tych niuansów

Naszego myślenia,

Kiedy śmiechem witamy

Przeszkody

A nagrody

Chwilką milczenia

 

Czasem staje

Ciut zadumany

– Chroni wprawdzie

Swych skrzydeł szumem,

Mruczy

– Jestem po to by chronić,

Nawet wtedy

Gdy tak do końca

Roli celu

Nie zawsze

Rozumiem

 

Marzec – od niechcenia

 

MARZEC OD NIECHCENIA

 

Marzec

– Tak, od niechcenia,

Zastapił lutego

W pochodzie,

Luty wszystko pozmieniał

– Swój  śnieg,

Swój mróz

Gdzieś zagubił

– Przegrał w karty

Po drodze

 

Marzec jeszcze zdziwiony

Liczy pąki na drzewach,

Liczy ptaki na niebie

– Zasłuchany w ich śpiewie,

Dość bezczelnie

Po prostu ziewa

 

Trzeba przyznać

Z pewnym zdziwieniem

– Coś pokręciły pory roku,

Zimy właściwie nie ma

I nie było

W zasadzie

W tym roku

 

Wiosna zakłopotana

Przestała rozumieć miesiące,

Szuka już

– Na kolanach,

Kwiatów,

Zieleni na łące

– Niestety

Marny rezultat

I poszukiwań temat

– Jest ciepło,

Cieplej,

Najcieplej

A rezultatów

Nie ma

 

Zaduma

 

ZADUMA

 

Maszeruję  po ścieżkach

– W głąb siebie,

Każdy kroczek

Kolejne pytanie

– Tyle lat,

A jednak wciąż nie wiem

Jakie jeszcze

Mnie czeka

Zadanie

 

Świat jak wstęga

Kolory rozwija,

Wabi dźwiękiem,

Dotykiem,

Zapachem

– Rozleniwia,

A przecież

Przede mną

– Nie wiem sam,

Ile drogi zostaje

 

Na granicy

Zwykłego spojrzenia

– Gdzieś w zakątkach

Lęki się plączą,

Rozmyślania

O darze tworzenia,

O początku

I jego końcu

 

Zdziwiony luty

 

ZDZIWIONY  LUTY

 

Luty zdziwiony

Za oknami stanął

– Chmurnie ponury,

Bez śniegu i mrozu

– Jest niby zima

I jest niby rano,

Niby normalnie

Pod niby narkozą

 

Świat zakręcony

– W paroksyzmie strachu

Straszy pogodą,

Terroryzmem,

Wojną

– Północ,

Południe,

Wschód

I wreszcie zachód,

Nie wie co wolno

A czego nie wolno

 

Luty zdziwiony

Słowa tylko cedzi

– Nie wie co czynić

I co czynić może,

Więc za oknami

Chmurny dzisiaj siedzi

Marząc o marcu

– Może on pomoże

 

Z notatnika myszy – polityka

 

Z NOTATNIKA MYSZY – POLITYKA

 

Mysz dziś zaczęła działać w polityce

Wplotła swą postać gdzieś w struktury lasu,

Bo ma już dosyć tego co jej życie

Napełnia co dzień bezmiarem hałasu

 

Każdy w tym lesie chce mieć własne zdanie

Chce własne prawa wprowadzać od razu

– Dla jednych piórka,

Dla innych ćwierkanie

A dla najdzikszych

Zwykły wilczy pazur

 

Zasiadła myszka w leśnym parlamencie

– Hałas wśród ławek tak jak kiedyś w klasie,

Kłótnie,  przemowy i w obrad zamęcie

Gubią się ważne wszystkie sprawy nasze

 

Siedzi mysz w ławce trochę przerażona

– Czy tak naprawdę ma wyglądać życie,

W końcu wtuliła twarz w kreta ramiona

Chcę się obudzić mój krecie łaskawy,

Zbytni optymizm nieuzasadniony

– Zabierz mnie proszę z tej leśnej wyprawy

 

Zima 2024

 

ZIMA 2024

 

Zima znów sobie

Przypomniała

Minione

– Dawne już zwyczaje,

Zjawia się z mrozem

Z puchem śniegu,

Który wciąż padać

Nie przestaje

 

Zima styczniowa,

Zima nasza

– Dla jednych radość

Innym troska,

Bo trzeba oprócz nart

I sanek

Te wspaniałości

Jednak sprzątać

 

Zima kolejna,

Zima nasza

I tylko wewnątrz

Mam nadzieję,

Że zbytnio

Nie da się we znaki,

Że może niezbyt

Spotężnieje