Słowa i słówka

Poezja i proza – Strona autorska

 

Cóż tam Panie w polityce?

 

CÓŻ  TAM  PANIE  W POLITYCE

 

Cóż tam Panie w polityce?

– Brzmi natrętnie

Jakby w ulu,

Jak tu na to odpowiedzieć,

Gdy nas dręczy

Nadmiar bólu

 

Bolą słowa zadufane,

Bolą hasła na sztandarach

Wyświechtane,

Potarzane,

Przemielone

Setką narad,

Bolą myśli

Nazbyt szczodre

W epitety,

W głupie słowa,

I decyzje,

I uchwały

Co nie mogą nic zbudować

 

Nadmiar bólu

– Rezygnacja

Z dni kolejnych ku nadziei,

By zostało po nas dobro

A nie tylko

– Myśmy chcieli,

Nadmiar bólu,

Gdy złudzenia,

Gdy słów mętlik

Bez przyczyny

I to dosyć dziś perfidne

– Nie zasądzi nikt

Nam

Winy

 

Z notatnika myszy – grilowanie

 

Z  NOTATNIKA  MYSZY – GRILOWANIE

 

Mysz troszeczkę dziś

Zadyszana,

Trwają prace

W ogródku mysim,

Jak z pęcherzem

Wśród grządek gania,

Jest dziś sama

– Do siebie kaprysi

 

Te sadzonki zakwitły

Zbyt  wcześnie,

Te nie wzeszły jeszcze

– Choć pora,

Tyle roślin

I jeszcze czereśnie

Wyjedzone

Przez ich amatora

 

Mam kalendarz,

Lecz zapomniałam

Liczyć kartki

Ulotne jak chwile,

Więc w ogródku

Trwa zbiorów dramat

– Części brak

A część mówi

Byłem

 

Tak to czerwiec

Pogania myszkę

– Tak kapryśny

Jak dni tego roku,

Chłód i deszcze na zmianę

Z pyłem

Wywiewanym przez wiatru

Niepokój

 

Nie ma czasu

Na żadne spotkania

– Może jednak

Wprowadzić poprawkę

I zaprosić na grillowanie

Całą moich

Znajomych

Paczkę

 

To już poniedziałek?

 

TO JUŻ PONIEDZIAŁEK?

 

Zamieszanie

Gdzieś wewnątrz

I w niebie

– Tym błękitno chmurnym

Nad ziemią,

Coraz bliżej i bliżej

Ciebie

– Nowe chwile

I tak nic nie zmienią

 

Zmiany trwają

W pogodzie i kwiatach

– Spójrz przekwitły

Niepostrzeżenie

Girlandami wiszące

Akacje

– Sypią bielą śnieżystą

Na ziemię

 

Zamieszanie

Śnieżno czerwcowe

– Coraz śmielej

Tężeje lato,

Otulają sny

Naszą głowę

Dni kolejnych

Znużone

Utratą

 

To już czerwiec

– Bez powitania

Nagle nadszedł

I jest już

W połowie,

Rozbawiony

Wśród traw bujnych gania,

Szuka słów,

Bo zapomniał

O słowie

 

Chmurne ptysie

 

CHMURNE  PTYSIE

 

Chmurne ptysie

Nad nami płyną,

Tylko sięgnąć

Po ptysia,

Czy bezę?

Jak w serwetkę

W błękit zawinąć

I smakować

Pod chmur pełnym

Niebem

 

Chmurne ptysie

– Nareszcie majowe,

Posypane słonecznym

Blaskiem

Jak pierzynki

Bielą

Puchowe

Zapraszają,

By ziewnąć

I zasnąć

 

Sny majowe

– Majowo zielone,

Sny majowe

W bzach zagubione,

Jeśli deszcz

– To cóż deszcz,

Niechaj pada

Aż po tęczy

Tło kolorowe

 

Chmurne ptysie

I sny,

I kolory

– Maj spotężniał,

Nad nami stanął,

Wabi blaskiem,

Rozwiera oczy

– Nieprzystojnie

Tak wcześnie

Rano

 

Maj – niespodziewany

 

MAJ  NIESPODZIEWANY

 

Słów wciąż brak

– Tylko bzy oszalałe

Pachną bielą i pąków fioletem,

Maj zogromniał,

Nad nami stanął,

Prosi cicho

O słów repetę

 

Maj zogromniał

Niepostrzeżenie

Tęczą kropel

Wśród traw wybujałych

– To deszczowe

Zauroczenie

W zieleń liści

Znów zaplątane

 

Maj

– Już późny,

Maj

– Już dojrzały,

Nie wiem kiedy

Wybuchnął zapachem,

Gdzieś przemknęły kasztany

Mgnieniem

I kolory

Zamknięte w kwiaty

 

Słów wciąż brak

– To omamienie

Tempem zmian,

Maj nas zaskoczył,

Zamiast słów

Obrazów zdumienie,

Feerią barw

Otulone oczy

 

Z notatnika myszy – maj

 

Z  NOTATNIKA  MYSZY  – MAJ

 

Maj nad myszką zdyszaną

Stanął,

Rozczapierza majową świeżość

– Wieczór ciepły,

Pogodny ranek

– Tak pogodny,

Że nie uwierzysz

 

Skąd to mysie

Słodkie zmęczenie?

– Czyżby prace w ogródku

Dopiekły

– To pospieszne zaciekawienie

– Czy już pierwsze roślinki

Wzeszły?

 

Mysz nad grządką stanęła

I duma

– Co posadzić ,

Co podlać,

Co pielić?

– Dnia pięknego strona ponura,

Gdy tak trudno

Czynności

Oddzielić

 

Maj nad myszką,

Nad mysią norką

– Tak bliziutko,

Tuż, tuż – za progiem

A tu kwiecień

Wciąż zimą przeplata

Dni

W majowe ciepło

Ubogie

 

Nasze właśnie

 

NASZE  WŁAŚNIE

 

Czasem dzień

– Ten kolejny,

Pyta nas

– Jak dziś się czujesz,

Odganiamy pytania

Ręką

– Daj mi spokój

– Filozofujesz

 

Czasem chwila

Zastyga

W biegu

– Bieg dość ślepy,

Byle przed siebie,

Pyta

– Wszystko w porządku

Kolego,

A ty szepczesz

To swoje

– Nie wiem

 

Czasem

Sami ze sobą

W półmroku

Gawędzimy

– Lubimy baśnie,

Gawędzimy

I trochę marzymy

Gdy się staje

To nasze

– Właśnie

 

Z notatnika myszy – wielkanoc

 

Z NOTATNIKA MYSZY – WIELKANOC

 

Mysz westchnęła

– Minęły święta

– Te pisane na jajek skorupkach

Pod palmami

I z westchnieniami,

Że jak wszystko

Trwały za krótko

 

Był na stole żurek

I baby

– Tak drożdżowe

Jak tylko mogą,

Kret zajadał się

Wieści ciekawy,

Żur mu kapał

Zachłanną brodą

 

A dzień drugi

– Dotąd mam dreszcze,

Wody strugi

Na mą fryzurę,

Poniedziałek

Kropiony deszczem

I suszenie fryzury

Długie

 

Mysz westchnęła

– W dal odpłynęły

Ostrzeżenia

I obostrzenia,

Teraz tylko

Została nadzieja,

Że w mym zdrowiu

Nic się nie zmienia

 

Pobudka

 

POBUDKA

 

Słońce zbudziło mnie

Dziś wcześnie

– Beztroskie

Jakby nic nie było

Co może czoło nasze

Zmarszczyć,

Tak jakby nic się

Nie zdarzyło

 

Słońce

Jest teraz

Znów zajęte

Budzeniem kwiatów,

Ptaków,

Liści,

Westchnień,

Podmuchów ciepłych

Wiatru,

Nadziei

Na normalną porę,

Gdy wiosna

Wśród forsycji kwiatów

Będzie ogłaszać

Swoją wolę

 

Wiosna

– Niezgodnie z przepisami,

Nie kryje twarzy swej

W maseczce,

Ona wciąż

– Tak jak zawsze mami,

Ciepłem

Ogrzewa

Nasze serce

 

Wiosna

Nie patrzy

Na tę chwilę

– Chwila przemija

W swoim bycie,

Wiosna jest wieczna,

Wiecznie mami

Nadzieją

Na kwitnące

Życie

 

Pożegnania

 

POŻEGNANIA

 

Tylko czarka

Z garstką popiołu,

Bukiet kwiatów

I fotografia,

Szmer modlitwy

Nad Pańskim stołem

– Wszystkim Nam

Kiedyś to się

Przytrafia

 

Kiedyś tam

Zawsze jest chwilą,

Nikt z nas nie zna

Tej chwili ścieżek

– Nagle teraz

Zmienia się

W było,

Zaprzeczenie

Nagle brzmi

– Wierzę

 

Kiedyś tam

W każdej staje się chwili,

Ktoś odchodzi

– Coraz to inny,

Trwają wszyscy

Świadkowie

Przemowy,

Oraz pieśni

Ostatniej

Modlitwy