Słowa i słówka

Poezja i proza – Strona autorska

 

Przełom lipca i sierpnia

 

PRZEŁOM  LIPCA  I  SIERPNIA

 

Przełom lipca i sierpnia

– Dzień od chmur ociężały,

Duszna kocia pogoda,

Czas snów

Snami zaspany

 

Duszna kocia pogoda

– Zmrużyć oczy

I drzemać,

Ciężko myśleć

– W dodatku

Do zadumy

Nic nie ma

 

Przełom lipca i sierpnia

– Słońce oczy nam mruży,

Lipca koniec

– Nieważne

To nie koniec podróży

 

Lipca koniec

A przecież

Czeka sierpień za progiem

– Oby zmianę nam przyniósł

Razem z  nową nadzieją,

Swym początkiem

Nas łudzi

I entuzjazm w nas budzi

Chociaż później

– Najczęściej,

Wszyscy gorzko się śmieją

 

Matrix

 

MATRIX

 

Obrazy,

Informacje

Doznania zmysłów

Chwili

– A może zmysły kłamią

– Jesteśmy,

Czyśmy byli?

 

Co znaczy

– Jestem,

Byłem,

Być może

Gdzieś będę?

A może zmysły mamią

I cały świat

Błędem

 

Przeskokiem

Igły losu

Na płycie

– Tej znanej,

Gdy czas jest

Gramofonem

Co kręci się dalej

 

Gdy wszystkie nasze

Prawa,

Pewniki,

Historie,

To tylko

Jeden obrót,

Lub obrotów kilka

 

– Nie ważne

– Czas złudzeniem,

Więc złudzeniem chwilka

 

I tak bez zrozumienia

Trwa nasze istnienie,

Nasz matrix,

Sen zbyt czujny

Przerosły

Zdumieniem

 

Lipcowe dylematy

 

LIPCOWE  DYLEMATY

 

Trwa lipiec

W deszczu i słońcu

– Nie dba o czasu porządek,

Zboża przygięte w tańcu

Gdzieś zagubiły rozsądek

 

Przygięte

I roztrzepane

Bawią się z wiatru chaosem,

Wcale nie myślą co dalej,

Nie ważne dla nich

– Co potem?

 

Trwa lipiec

– Złocista pora,

Gorący

– Oddychać trudno,

Zaklęty w chmurach i słońcu

– Inaczej

Byłoby nudno

 

Trwa lipiec

– Rok naznaczony

Wirusem i wątpliwością

– Za szczepieniami

Czy przeciw?

W gardle stanęło

Kością

 

Anioł wieczorny

 

ANIOŁ  WIECZORNY

 

Anioł wieczorny

Siadł pod lampą,

Prostuje skrzydła

W złotym kręgu,

Patrzy uważnie,

Nic nie mówi,

Lecz zbiera cząstki

Moich lęków

 

Zbiera problemy

– Te codzienne,

Wszystkie dnia mego

Ułomności,

Milczy

Lecz jest obecny

Wszędzie

Jak cień

I ciepło

– Smak miłości

 

Anioł wieczorny

Siadł pod lampą,

Zerka przez ramię

Na te moje

Wprawki

I próby

Co mnie mamią,

Że zwalczyć mogą

Niepokoje

 

Anioł wieczorny

Zastygł w ciszy,

A jednak

Czuję jego dotyk

Miękki

A może to

Złudzenie

Ten dotyk

– Miękki ślad

Pieszczoty

 

Tęsknoty

 

TĘSKNOTY

 

Tęsknimy

Za cząsteczką ciepła,

Miękkością

Pod dotykiem dłoni,

Konturem który

Świat rysuje

Kreską niedbałą,

Tęskniąc

Do niej

 

Tęsknimy

Do spojrzenia oczu

– Tak głębokiego

Aż do wnętrza

Pragnień,

Brzmień

Słów,

Do zapatrzenia,

Łaknienia znaczeń

Jak powietrza

 

Tęsknimy

Wciąż nie znając

Kresu

Kształtu

I granic

Swej tęsknoty

– Tuż obok

Na krawędzi zmierzchu

Jak ptaki

Nie znające

Lotu

 

Samotność

 

SAMOTNOŚĆ

 

Samotność

To przedziwna cisza,

Gdy rozmawiamy

Tylko sami,

Sami ze sobą,

Wciąż ze sobą,

Gdy jawa

Plącze się

Ze snami

 

Samotność

– Wokół nas

Wspomnienia,

Może ten czas nasz

Tak łaskawy

Okryje chustą

Zapomnienia

To co już dawno

Poza nami

 

Samotność

To ta dziwna cisza,

To gdy nie chcemy,

Lub nie wiemy

Jak działać,

Po co,

Gdy czekamy,

Że ktoś

Usłyszy

Nas

Na ziemi

 

Zamieszanie 2021

 

ZAMIESZANIE 2021

 

Zamieszanie

– Wiatry i deszcze,

Toż to lipiec

– Skąd ta postawa,

Zamiast słońca

Chmury na niebie,

Trąb powietrznych

Nad ziemią zabawa

 

Ziemia nasza

Tak udręczona

Ma już dosyć

– Karze nas latem,

Zamiast swoje

Rozpostrzeć ramiona

Topi smutki

W deszczu zatracie

 

To już lato

Dziwne,

Niezwykłe,

To czas zbiorów,

Czy może połowy

Żab na polach,

Gdy w miastach

Po koła zanurzone

Tkwią samochody

 

To już lipiec

– Lipca połowa

Parna,

Duszna,

Oddychać trudno

– W ciszy skryte

Polaków  rozmowy

I tak jakoś

Z tych rozmów

Smutno

 

Wspomnienie wakacji

 

WSPOMNIENIE  WAKACJI

 

Są gdzieś kraje

O innym klimacie,

Złote plaże

Piaskiem kłujące,

Opalone

Brązowe twarze,

Wszechobecne

Złociste słońce

 

Są nad plażą

Fale bez wiatru,

Są kamienne wśród fal

Filary,

Parasole

Jak cząstki klimatu

Zamienione

W tęczowe

Co dalej

 

A to dalej

To krajobrazy

– Nad plażami spiętrzone

Wzgórza,

Palmy złote

I dziwne kwiaty,

W które słońce

Promienie

Zanurza

 

Są ścieżynki

Zastygłe w pyle

I wędrówki

Po ścieżkach

Wciąż w górę,

Smak na wargach

– Słonawy

Zmęczenia,

Zagubienie

W ożywczym trudzie

 

Wszystko to

Już tylko wspomnieniem

Zawieszonym gdzieś

Nad chmurami,

Gdy czas nasz

Okraszony zdumieniem

Jeszcze trwa

– Naszą pamięć

Mami

 

Nastroje

 

NASTROJE

 

Uśmiechnij się

– To tylko szepty,

To zaklęcia

Późno czerwcowe

Z tym westchnieniem

– Znów będzie lepiej,

Białą chmurką

Okryj swą głowę

 

Odrzuć wszystko

Co ciemne

I lepkie

– Tak by snów

Nie skalało

Swym mrokiem,

Spójrz na świat

Przez różową

Soczewkę,

By ten świata

Optymizm

Poczuć

 

Powiesz

– Może to zbyt

Różowe,

Może trzeba

Zanurzyć się

W życiu,

Gdzieś pogonić

Za każdym słowem

– Tropić,

Walczyć,

Nie czując

Zachwytu

 

Może powiesz

– Mam tu zadanie,

Ważne sprawy

Tak bliskich ludzi

– Muszę walczyć,

Bo nie zostanie

Nic

Co sprzeciw

Potrafi wzbudzić

 

Powiesz świat niszczymy

– Ten wokół,

Po co łudzić zmysły

Słów pięknem

– Płacz,

Bo świat

Stworzony

Dla ludzi

Debatuje

– Czy jeszcze

Będzie?

 

Nasze ścieżki

 

NASZE  ŚCIEŻKI

 

Lot jaskółki

Nad moim oknem

– Tam gdzie czerwiec

– Ten rozpalony,

Pot ociera

Deszczem zbyt nagłym

I zagarnia nasz czas

W ramiona

 

Czas posiwiał

– Te wszystkie lata,

Wszystkie nasze

Tak dziwne wybory

– Już doszliśmy

Na kraj tego świata,

Który dla nas

– Czy został

Stworzony ?

 

Nadmiar ego,

A może senny

Nasz krajobraz

Kolejnej nocy

Pełen skrzypnięć

I dziwnie mgielny

Świat zapełnił

Tak,

By go poczuć

 

Nasze ścieżki

– Czy ścieżek rozstaje,

Nasze dawne

– Nie nasze wybory

Posiwiały

Wspomnienia czasem,

Wiodą z dzisiaj

Pradawne

Spory