Słowa i słówka

Poezja i proza – Strona autorska

 

Ocieplenie

 

OCIEPLENIE

 

Tylko to dziwne

Wrażenie

– Nasz pociąg

Na peronie,

Tłum osób,

Wejść nie sposób,

W krąg wszechobecne

Dłonie

I twarze zagubione,

Katalog emocji,

Pytania bez odzewu

– Ot, dzień

Bez promocji

 

Nasz świat,

Aż trudno pojąć,

Tak blisko krawędzi

– Brak wiary,

Że działanie

Może nas zapędzić

W kąt,

W róg

– Ring przed nami,

Witajcie na ringu

Widzowie

I Ci sami

Tancerze mitingu

 

Ten mecz

– Sami nie wiemy

Czy mecz to

Ostatni,

Coś wiemy,

Lecz problemy

Pętają Nas

W matni

 

Chaos dnia

 

CHAOS DNIA

 

Chaos dnia

– Każda chwilka

Chwyta następną,

Tworzą korowód chwil

– Jakże różnych,

Niepasujących do siebie

– Radość miesza się ze smutkiem,

Rozwaga z roztrzepaniem,

Euforia

Z obojętnością

 

Zakładamy korale chwil

Nie patrząc czy pasują,

Wieńczymy skroń wieńcem

Wawrzynu zwycięstwa

A może po prostu

Wianuszkiem pokrzyw

– Palący i byle jaki

 

My

Bohaterowie dnia codziennego

– Oszołomieni,

Pokorni wobec czasu,

Zagubieni w codzienności

Nucimy sobie melodię

Pierwszą lepszą

Zapamiętaną

Przekornie

– Jakby na złość

Byle jakości

 

Obserwator

 

OBSERWATOR

 

Noc ciemna

Stoi za oknami

– Ta, rzeczywista

I w przenośni,

Mrok nad czynami

I słowami

Alternatywnej

Rzeczywistości

 

Jakże to łatwo

Zmylić drogę

– Wystarczy tylko

Tknąć zwrotnicę,

Zamienić jedno

W drugie

Mogę,

Powołać,

Lub zakończyć

Życie

 

Noc ciemna

– Chmury,

Deszczu smugi,

Za oknem

Prężą swe muskuły,

Wahanie

– Czy otworzyć okno?

– Czy trwać za szybą,

Patrząc

Z góry

 

Sierpniowe ostatki

 

SIERPNIOWE OSTATKI

 

Przenikanie okruchów lata

Z jakże wczesną jeszcze jesienią

– Ranne rosy,

Nieśmiałe złoto

W trawach skryte

Gdzieś ponad ziemią

 

Pszczoły miodne

Dość ociężale

Podążają do swoich siedzib

Pełnych plonów

Z pytaniem co dalej,

Gdy na polach

Poplony śniedzi

 

Resztki lata

– Jeszcze gorące,

Jeszcze złocą się popołudniem

– Gdzieś nad rzeką

Błyszczącą słońcem

Trwa nasz spacer

Z westchnieniem

– Jak cudnie

 

Westchnienie

 

WESTCHNIENIE

 

Wierzb mazurskich

Sierpniowa nostalgia,

Dźwięk klawiszy

Zaklęty czasem

– Jeszcze trwa

W odrobinkach ciszy

to co wzeszło

Nad chwil hałasem

 

Czas ma różne oblicza

W swym trwaniu

– To zbyt głośne

Stające się nagle,

I to ciche

Zastygłe w śpiewaniu

Nut ,

Co w naszą pamięć

Zapadły

 

Wierzb mazurskich

Nutki

– Tak wieczne,

Taniec dźwięków

Pod palców życiem

Jak zasłona

I obietnica,

Że istnieje coś

Nad niebytem

 

Byle do przodu

 

BYLE  DO  PRZODU

 

Tak więc koniec

Wieńczy nam dzieło,

Padły słowa,

Nadeszły działania,

Choć niewinnie się wszystko

Zaczęło

Teraz skłania się

Do zamykania

 

My zamkniemy

Kolejne relacje

– Nieistotne są

Zależności ,

My jesteśmy

Solą działania

Wbrew nadziejom

Pozornej

Większości

 

My jesteśmy

– Ileż w nas dumy,

Choć ta duma

Dość napuszona,

Rozmijamy się

W drodze z rozumem

Tworząc hasła

– Nieważne  słowa

 

My sól ziemi

– Ileż w nas soli,

Czasem trudno

Powstrzymać

Grymas,

Lecz idziemy

Na bój gotowi

– Tak, że trudno

Czasami

Wytrzymać

 

Z notatnika myszy – fantazje

 

Z  NOTATNIKA  MYSZY  –  FANTAZJE

 

Mysz powoli sumuje plony,

Grubą kreską odznacza plany,

Dom ten sam

– Kiedyś stworzony,

A być może

Po prostu nam dany

 

Mysz przelicza kłosy w komorze

– Każdą,

Nawet najmniejszą trawkę,

Rząd przetworów

Przez nią warzonych

Na tą przyszłą

Zimową potrawkę

 

Zamyśliła się

W swych obliczeniach

– Myśl wędruje

Gdzieś sobie

Do kreta

– Ona czuje

I fantazjuje

– Nic dziwnego,

Tak jak kobieta

 

Popołudnie sierpniowe

 

POPOŁUDNIE SIERPNIOWE

 

Popołudnie

– Sierpień gorący

Resztką ciepła

Dziwnego lata,

Błękit nieba,

Złociste słońce

I godzina słońcem

Skrzydlata

 

Płyną słowa

– Słów korowody

Nad polami

Upadłych kłosów,

Jeszcze sierpień

Lipcem nas mami

Nazbyt wczesnych

Bocianich lotów

 

Popołudnie

– Dziwne zmęczenie,

Nadmiar ciepła

I słońca przesyt,

Pod chmurami

Sierpniowe marzenie,

Smuga liter

Wpisana w zeszyt

 

Zwykły zeszyt,

Zapiski zwykłe

– Takie sobie

Chwytane chwile,

Omamienie

Czasem,

Zmęczenie

I wątpliwość

– Jestem

Czy byłem?

 

Syreny

 

SYRENY

 

Dźwięk syren,

Pamięć przeszłości,

Gdzieś echo

– Warszawskie dzieci

Idziemy…

Krew przelewamy

Dla tych co przyjdą

Kiedyś

– Na pewno przyjdą

Za nami

 

Dźwięk syren,

Godzina piąta

– Popołudniowa

Siedemnasta,

Czyny,

Za nimi słowa,

Pamięć przeszłości

Miasta

 

Dźwięk syren

– Tuż za nimi

Emocje,

Krwi tak wiele

Przelanej,

Krwi czerwonej

Przelanej

Dla wolności

– Nie znany nazwisk,

Imion

Tych ważnych

– Ich przeszłości

 

Dźwięk syren

– Staje miasto

Na jedną małą chwilę

W hołdzie

Tym wszystkim naszym

Co szepczą jeszcze

– Byłem

 

Z notatnika myszy – ocieplenie

 

Z NOTATNIKA MYSZY – OCIEPLENIE

 

Słońce grzeje jak wściekłe,

Mysz w kostiumie i w cieniu

Coś tam dłubie leniwie

W swojej mysiej torebce

– Już nie mogę,

Wystarczy,

Na sąsiadów swych warczy

– Dosyć słońca,

Już dosyć,

Szepcze

 

Oczywiście,

Jak zwykle trzeba znaleźć

Przyczynę

– Kto w tym lesie jest winien

Czasów nazbyt gorących,

Kto wciąż nie dba

I wpływa swym działaniem

Na klimat,

Kto przestawia termostat

Mocowany na słońcu

 

Wiem

To kret i wiewiórki

Sama wczoraj widziałam

Wyrzucają do lasu

Swe odpadki i śmieci

Niszczą zieleń

Są źródłem

Tych codziennych hałasów

Gest do gestu

I z górki

Jakoś wszystko tak leci

– Ocieplenie

I zmiana

– Wciąż na gorsze,

Klimatu

 

Mysz ukryta

Gdzieś w cieniu

Pisze w swym notatniku

Elaborat anonimowy

– Swego śledztwa wyniki

Jutro wyślę do NIK-u,

Niech się zajmą

Winnymi

– Tymi

Oraz innymi,

Tej przemiany klimatu

Wymowy