Z NOTATNIKA MYSZY – ŚWIĄTECZNE WYBORY
Mysz jest dzisiaj niespokojna
– Przecież święta tuż za progiem,
Wszystko biegiem
– Sama nie wiem
Co swym gościom
Jutro
Powiem
Jak im podam
Moje wszystkie
Gotowane dziś potrawy
Przyprawione chwilki błyskiem,
Moich sekund
Dziwnym drżeniem
– Dla mnie samej
Nie ma sprawy,
A dla innych
– Sama nie wiem
Mysz jest dzisiaj zbiegana
– Dni tak mało pozostało,
Kręci się jak bąk
Od rana
– Czasu
Dla niej
Wciąż za mało
Nadszedł kret
– Co robisz myszko,
Czemu biegasz niespokojnie
– Jest choinka
– To już wszystko
– Zostaw wszystko
I choć
Do mnie
MOŻE …?
Może wreszcie
Sypnie śniegiem,
Może się zabieli świat,
Może?
– Lecz dokładnie
Nie wiem
– Zdaję się
Na zwykły fart
Może drzewka
Wszystkie
W lesie
Staną strojne w bieli tren,
Może mróz
Nam kwiat przyniesie,
By na szybach
Witać dzień
Może
– To już raczej bajka,
Sanek usłyszymy skrzyp,
Dzwonków brzęk
I z białą brodą
Ktoś
Się zjawi
– Może nikt?
Może Święta
– Jak co roku,
Pozostawią
Wewnątrz ślad,
Może zabrzmi znów
Kolęda
– Pod choinką
Z dawnych lat
TRADYCJA?
Święta prawie za progiem,
Choć dla niektórych
To fo pa,
Bo nie pod drodze
Jest im z Bogiem
A i tradycja
Już nie ta
W imię nauki
I logiki
Niektórzy
Swój budują świat,
Choć czasem
Przeczą mu wyniki
– Zwłaszcza, że je
Niewielu zna
Setką frazesów
Stroją drzewka,
Sami nie wiedzą
Po co strój
– Ot, taka sobie
Świąt wywieszka,
Gdy wewnątrz pustki
Obraz
– Swój
ZANURZENI W GRUDNIOWEJ BIELI
Marsz we mgle,
Wieczór grudniowy,
Odgłos kroków stłumiony
Bielą,
W bieli niknie odgłos
Rozmowy,
– W ciszy mglistej dźwięki
Tężeją
W ciszy mglistej stłumione
Kształty
Krzewów nagich
I drzew bezlistnych,
Tylko mrozu wczesnego szanty
Podzwaniają
Tłumione srebrzyście
Zanurzeni w grudniowej bieli
Wędrujemy
Nie znając drogi
– Pogubieni ,
Niechaj Anieli
Doprowadzą nas
W domów progi
Niech ten wieczór
Okaże łaskawość,
Niech ukryje
W bieli kołderce
Wszystkie sprawy
Niedokończone
I zmęczone
– Troszeczkę,
Serce
Z NOTATNIKA MYSZY – święta
Mysz rękawy zakasała
– Toż już święta
Tuż za progiem,
Mam prezenty
Dla swych gości
A wieczerza?
– Cóż im powiem?
Mysz rękawy zakasała
– Szuka,
Gmera w swej komorze,
Rozłożyła gruby zeszyt,
Myśli
– Cóż do garnka włożę,
Jak przyprawię,
Jak dobiorę,
Jak utrzymam smak
I formę
– Muszę,
Pragnę,
Przygotuję
To co jest
Do jutra zdolne
A tu grudzień
Tkwi nad myszką
Jak srebrzyste
Noża ostrze
– Zegar tyka,
Gra muzyka
I tak trudno
Chwilki spostrzec,
I tak trudno
Czas rozciągnąć
– Tak jak się rozciąga gumę
– Nic to
Trzeba wciąż próbować
Złączyć pracę swą
Z rozumem
GRUDZIEŃ
Od tak,
– Od niechcenia,
Grudzień się pojawił
Kapryśnie – mrozem,
Śniegiem,
Rankiem się pobawił
Trochę zaspał,
Bo ranki zrobiły się krótkie
– Nie zmartwił się
– Wręcz przeciwnie,
Ciesząc się stycznia jutrem
A jeśli grudzień
To przecież święta
Za grudnia progiem
– Choinki
I prezenty,
Spotkanie
Aż z Bogiem
– Jeszcze małym,
Maleńkim
Dzieciątkiem na sianie
– Gdzieś gwiazdka
i kolęda
– Gwiazd kolędowanie
Czas nieco już posiwiał
– Nowy obrót koła,
Punkt wraca,
Punkt grudniowy
Jak echo
Nas woła
– Wspomnienia
Lekko mgliste
O tych już minionych,
Pragnienia
– By raz jeszcze,
Nim spłyną
Zasłony
JESIENNE KOTY
Tuż obok
– Bliziuteńko,
Na granicy światów
Jesień
Zwolna bieleje
Pierwszym zimy szronem,
Czas się staje
Realnym
Zdarzeń swoich trzódką
– Świat ludzi
I ten koci
Z puszystym ogonem
Tuż obok
– Prawie przy mnie,
Czas mruczy miarowo,
Czas iskry kocie sypie
Z puszystości sierści
– Miauczenie
Czy mówienie?
– To po prostu słowo,
Wciąż nie wiem
– My
Czy one
W swym istnieniu
Pierwsi?
Tuż obok
Mrok w pokoju,
Wszechobecna cisza,
Kłębki ciepłą
Zwinięte w okrągły rogalik
Śpią sobie
– Tak spokojne
I tak pewne siebie,
Świadome,
Że tuż obok
Będziemy czuwali
POMALOWAĆ ŚWIAT
Stanął listopad
Ponad nami
– Ubogi,
Bo pogubił liście
– Te najpiękniejsze,
Kolorowe
Wciąż
Pod nogami
Lśnią złociście
Ranki
Już chłodne,
Czasem mgliste,
Czasem zbyt ciemne
Do wstawania,
A tu na przekór
Jak od wieków
Ciąży nam wszystkim
Obowiązek
– Wbrew naszym chęciom,
Do działania
Stanął listopad
Nie – on przysiadł
Na brzegu ścieżki
I kałuży
– Lśni kropelkami deszczu,
Skłania
Do melancholii
Wynaturzeń
Tak oto
Już nadeszła jesień
– Ta późna,
Mroczna,
Nieciekawa
– Jak kanwa płótna,
Przed obrazie,
Na każdą inność
Tak łaskawa