KOTY W LUTYM
W lutym
Kot mruczy tak samo
– Kojące kocie mruczando,
Nachyla uszy,
Ogon puszy,
Grzbiet pręży
W kocim sambo
W lutym
Kot śpi tak samo
Jak w każdym dniu poprzednim
-Zwinięty rogalikiem
Na oknie,
Na półeczce,
Na każdym nowym miejscu,
Którego tylko zechce
W lutym
Kot ma apetyt
– Zachęca miauczeniem
By dać mu
– Już,
Natychmiast,
To kocie jedzenie
W lutym
Kochamy koty
Tak samo jak zawsze
– Gdy skaczą,
Gdy się bawią,
Gdy mruczą
Nim zasną,
Gdy świt
I noc przedświtu,
Gdy krążą cichutko
Na łapkach
– Łap paluszkach
A nawet gdy nocą
Coś zwalą,
Coś przestawią
– Po prostu,
Gdy psocą
LUTY MIJA
Luty mija
– A nie tak dawno
Na arenę zimy się wtoczył,
Dziwny luty
Bez mrozu,
Śniegu,
Wiatru wiewem
Zaprószył oczy
Wiem,
Być może
Wkoło zbyt wiele
Negatywnych
Wojennych emocji
– Kipi garnek
A w garnku dzieje
Europy bez możliwości
Bez tych wszystkich
– Pozornie słusznych,
Dyplomacji
Zabiegów i wątków
Wobec twardych działań
– Bezdusznych,
Jakże bliskich
Nowego początku
Jeśli nawet
Tuż – jakże blisko,
Znów rozpęta się
Grozy taniec
Z całym swoim
Zaistnień chwilką
– Na granicy
Wciąż przekraczanej
Ciii
– Na chwilkę zamknijmy oczy
I wyłączmy
Sny o przyszłości,
Miejmy wiarę
I życia miarę
Wybierając
Wśród możliwości.
LUTOWE KLIMATY
Za czasu krawędzią luty
– To tylko czasu nazwanie,
Kolejny spłynął cichutko
Z pytaniem
– Co będzie dalej?
Co dzisiaj z naszym
Co nieco,
Być może nazbyt złożonym,
Co z sejmu sesją kolejną
W tej samej odsłonie,
Co z życia poezją
I prozą,
Wśród słów
Zamienianych w gwiazdki,
Co z koglem-moglem
Spraw drobnych
– Nieważnych
I ważnych
Tuż obok mieszanina
– Edycja wirusa
Kolejna,
Śmiercionośna
– Los innych
Co wzrusza,
Los innych z innego czasu
– Z dni ciemnych od troski,
Wyborów
Dziwnych wzorów
– Cesarski
Czy boski?
Za czasu krawędzią
Luty
Wąsaty jak koty,
Ubrany dosyć lekko
– Jakby
Do roboty
Z NOTATNIKA MYSZY – FILOZOFIA MYSZY
Mysz zerknęła do kalendarza
– Jakże dziwna cyferek rola
– Mam wrażenie,
Że się powtarza
Raz kolejny
Dni naszych dola
Znów ta sama króluje data
– Tak jak wcześniej
W przeszłych już latach,
Refluks życia,
Różnica – tycia,
Taka sama
Od startu świata
Świat jest dla mnie
Wart tylko tyle
Ile sama go posmakuję
– Trwa od chwili,
Gdy go dostrzegłam,
Ważny dla mnie
Póki go czuję
Mysz dziś właśnie
– Tak zamyślona,
Tworzy własną,
Choć o tym nie wie,
Filozofię
– Być może przaśną,
Ale bliską
– Tylko
Dla siebie
ZŁUDZENIA?
Zawieszeni
W dziwnej przestrzeni
– Między może
I może
Na pewno
– Ktoś steruje,
Pozornie chcąc zmienić
To co kiedyś
Stworzył niezmienną
Zawieszeni
W pozornym czasie
Czas liczymy
W latach historii
– Pewni zmysłów
I przemijania,
Do rozwiązań bez zmysłów
Niezdolni
Jeśli wszystko jest tylko
Złudzeniem
– Dziwną grą
W bez czaso-przestrzeni,
Sensu nie ma
To nasze myślenie
I to nasze,
Że rozumiemy
Jednak trwa
Jak kwiaty na szybie
Malowane
Złudzeniem mrozu
Przekonanie
I zachłyśnięcie
Tym pragnieniem
– By jednak
Ciut
Pożyć
NOWY ROK
Jeszcze nic nie możemy
Powiedzieć,
Oprócz tych
Dość zdawkowych życzeń,
Nadszedł rok
– Jeszcze tak młody
Z wciąż nieznanym nikomu
Obliczem
Nadszedł rok
Wśród kieliszków szampana,
Pośród gwiazd
Zapalanych na niebie
Nad głowami
I problemami ,
Z tym naiwnym
Swoim
– Nic nie wiem
Nadszedł rok
Pusty jak kartka
– Jedna z wielu
W życia notesie,
Jest otwarty
Na wiosnę w uczuciach,
Na plon lata
I swoją jesień
Jeszcze nie wie
Co ma zapisać,
Jakie słowa dobrać
I rymy,
Ma nadzieję,
Że wszystko naprawi
– Jak poprzednie lata
Naiwny