KOCIE DRZEMKI
Koty drzemią
– Już najedzone
– Pełne brzuszki,
Przymknięte oczy,
Tylko lekko drgają ogony
– Czujki ruchu,
Ich nic nie zaskoczy
Koty drzemią
W swoich pozycjach
– Ten na boczku,
Tamten w rogalik zawinięty
A trzeci brzuszkiem
Dość bezczelnie się w górę
Rozwalił
Koty drzemią,
Śnią sny swoje kocie
– Drgają wąsy
– Wąsów wibrysy,
Łapki gonią kocie pułapki
– Drzemią koty
Jak mini tygrysy
Takie małe
Kłębuszki tkliwości
– Niezależne od wszelkich pokus,
Chyba
Żeby
Ktoś do lodówki
– Nieopatrznie
Skierował
Pól kroku
Z NOTATNIKA MYSZY – ANDRZEJKI
Siedzi myszka i wąsy skubie
– Toż to dzisiaj bal Andrzejkowy,
Lanie wosku,
Wędrówki butów,
W gronie bliskich
Gwarne rozmowy
Tak szybciutko
Nasz czas upływa
– Tuż za progiem czai się grudzień,
Już szepczemy do grudnia
– Bywaj,
Choćby z mrozem,
Choćby po grudzie
Nie myślimy o polityce
– Wszystko wkoło jakieś nie takie,
Dziwnie nasze toczy się życie
– Pełne wrażeń, lęków
I znaczeń
Siedzi myszka i wąsy skubie,
Dziś jedyne ważne
To wieczór
– Czy kret przyjdzie,
Bo kreta lubię,
Co wywróży dziś wróżba
Ze świecą
Z NOTATNIKA MYSZY- LISTOPAD
Mysz przysnęła
W swym listopadzie,
Bo trochę zimno i ciemno
– Śni sny swoje mysie i ciche
Z pytaniem
– Co będzie ze mną?
Co będzie z latem minionym,
Czy jeszcze jedno znów będzie,
Czy jeszcze jesień kolejna
Po lecie stworzy żołędzie
Czy kret mój
Doczeka wiosny
W uczuciach swoich wciąż wierny,
Czy kwiaty nowe wyrosną,
Czy będzie wrzesień,
Październik
Celowo
– Proszę wybaczcie,
Nie wspomnę o listopadzie,
Bo jego nie lubię właśnie,
Bo cienie na dni nasze kładzie
Mam tylko jedną nadzieję,
Że grudzień
– Taki jak dawniej,
Stworzy lodowe ogrody
Na szybach
I będzie raźniej
WSZYSTKIE MOJE KSIĘŻYCE
Wszystkie te moje Księżyce
Tkwią zamieszaniem
Nad głową
– Ich pełnie
I końce życia
Łączą się
Razem
W opowieść
Splątanie
Naszych początków
– Moich narodzin
I jego istnienia
Wśród wszystkich wątków
– Od witaj
Po
Do widzenia
Mój Księżyc
– Ten dni ostatnich,
Spełniony
Swą okrągłością,
W snach moich
Wabi niezmiennie
Srebrzysto białą
Miłością
Jakże zimna,
Odległa
A czasem
Po prostu straszna
Przyzywa,
By nas odepchnąć
– Jak nasza miłość
Własna
KSIĘŻYC ZA KOMINEM
Jakże dawno Cię nie widziałem
– Wyszeptałem dziś
Do Księżyca,
Wciąż się srebrzysz
A ja zapomniałem
Zapędzony
W zakrętach życia
Zapomniałem Twej tarczy
– Jak twarzy,
Pełnej znamion
I jakże bliskiej,
Przecież Ty
Też potrafisz marzyć
I szeleścić
W jesiennych liściach
Przypomniały o Tobie
Koty
Zapatrzone w Twą tarczę
Za oknem
– Zamiauczały
I zamruczały,
Że bez Ciebie
Są takie samotne
Więc usiadłem
Obok swych kotów
I jak one
Wlepiłem oczy
W kontur dachów
I kształt kominów,
Gdzie jak zwykle
Swą tarczę
Toczysz
Z NOTATNIKA MYSZY – DZIEŃ EDUKACJI
Mysz przegląda stare zeszyty
-Te, ze szkoły
– Minęła tak szybko
– Dni w szczebiocie,
W żartach wesołych
Już są mgiełką przeszłości
Niezwykłą
Mysz pamięta chwilki
– Te, w stresie
– Czy mnie wyrwie,
Bo dziś nic nie umiem,
Kret mi wprawdzie tłumaczył,
Lecz przecież
Kret mych lęków
I tak nie zrozumie
Pani miła i wciąż uśmiechnięta
– Tak jak inni podziwiam
Panią
– To, że wszystko umie,
Pamięta
I nie znudzi się mówiąc
To samo
Moja szkoła
W dal odpłynęła,
Zostawiła cząsteczki wiedzy
– Tej o życiu,
O celu nieznanym,
Jak je kochać potrafić,
Jak przeżyć
Odłożyła zeszyty na półkę
I szepnęła
– Muszę swej pani
Przynieść kwiat
I sera Gomułkę,
Lub choć list
Wysłać jej
Z życzeniami