Słowa i słówka

Poezja i proza – Strona autorska

 

Dotknięcie morza

 

DOTKNIĘCIE  MORZA

 

Dotknięcie morza

– Delikatnie,

Łagodny poszum fal

Nad brzegiem,

Ledwo liźnięcie

Morskim wiatrem

I tylko słońca

Coraz więcej

 

Żyjąc obrazem

Lat minionych

– Tych wszystkich

Żegnaj

I powrotów,

Wszystkich powoli,

Wszystkich nagle,

Upadków

Oraz wszystkich

Wzlotów,

Znów wyciągamy

– Gdzieś z pamięci,

Cienie wieczorne

Morskich wspomnień,

Wiatr zaplątany

W morskie trawy

I pełne drobin piasku

Dłonie

 

Dotknięcie morza

– Raz kolejny,

Budzi w Nas

– Wewnątrz,

Pod powieką

Obrazy,

Zapach

Oraz dźwięki,

Które odbiegły

Tak daleko

 

Migawki dnia

 

MIGAWKI  DNIA

 

Słońce dziś wyszło

Na przechadzkę

Nago

– Bez choćby jednej

Chmurki,

I bez litości

Żarem pali

Tych co ciut wcześniej

Marudzili,

Co na brak słońca

Narzekali

 

Słońce na niebie

W pełnej krasie

– Blask co poraża wszystkim

Oczy

Wolno wędruje

– Jak w paradzie

Bez miłosierdzia

Wolno kroczy

 

Usta wyschnięte

I spragnione,

Cień nam nie daje

Wcale cienia

– Chcieliście słońca

– Macie słońce

Do końca dnia

Do znudzenia

 

Strata

 

STRATA

 

Może to tylko rosa

Na trawie

– Ta, wilgoć powiek

Przypadkowa,

Przecież nie było nic

– No prawie,

Tylko te

Nieposłuszne

Słowa

 

Może to tylko blask

Słoneczny

Przesłonił obraz

– Ten prawdziwy,

Omam niechciany,

Niebezpieczny

Jak detonator

Niecierpliwy

 

Nie wiem,

Nic nie wiem,

Chociaż lata

Kark pochyliły

Srebrząc włosy

– Jednak doskwiera

Nowa strata,

I tam gdzieś wewnątrz

Myśli

Głosy

 

Z notatnika myszy – plażowanie

 

Z  NOTATNIKA  MYSZY – PLAŻOWANIE

 

Rozłożyła mysz mysie wdzięki

Na leżaku

Pod starym dębem

– Jest już lato,

Choć nie ma słońca

To ja jednak opalać się będę,

Natrę kremem

– Tym z UV, futro

By się nie spiec,

Nie zostać rakiem

No bo jakże pokażę się jutro

Z wypalonym

Przez słońce

Znakiem

 

Rozłożyła się mysz na leżaku,

Chłodzi myszkę wiatr,

Wiatru powiew nawet ziębi

– Szczękają zęby,

Mysz naraża swe mysie zdrowie

 

Narzuciła myszka na siebie

Pled  i z łóżka zabrany kocyk,

Okulary zdjęła

– Te, ciemne,

Bo zbyt ciemno

Na mysie oczy

 

Posiedziała myszka pod dębem,

Ale sama

– Brakuje zwierzątek

I westchnęła

– Cóż, wracać będę,

Dosyć słońca,

Trochę od końca

Czas najwyższy

Zrobić w norce porządek

 

 

WSZYSTKIE SMAKI

 

Wszystkie smaki

O krok zaledwie,

O dotknięcie

Zdziwionych palców,

Że tak bliskie,

Choć jednak odległe,

Gdy codzienny,

Wciąż zmienny,

Nastrój

 

Tuż za furtką

Trawy i ptaki,

Brzęki trzmiele

I chmur fantazje

– Tylko trzeba

Uchylić furtkę,

Choćby po to,

By zacząć spacer

 

Sam ze sobą,

Czy może pies

Przy nodze?

Ważna tylko

Zwykła decyzja

– Wybrać ścieżkę

Na swojej drodze,

Nawet jeśli

Trudno to przyznać

 

Liczyć kroki,

Liczyć oddechy,

Karmić oczy,

Smakować zapach,

Aż nadpłynie

Znów upragniony

Spokój chwili

I czynów zapał

 

Zmiana

 

ZMIANA

 

Rozpędziło się lato

Zielenią

– Chmur puszystych

Bezczelną bielą,

Pośród krzewów

Szelestem liści

I na plony przyszłe

Nadzieją

 

Zadudniło to lato

Deszczem,

Rozpłakało się deszczem

Na szybach

– A gdzie słońce?

Mało go jeszcze,

Jeszcze przyjdzie

– Tak myślę

– Chyba?

 

To już lato

– Przekwitły akacje,

Tylko zapach

Drażni

I kusi

– To już lato

– Jak zwykle ma rację,

Że po wiośnie

Zjawić się musi

 

Zaduma

 

ZADUMA

 

Siedzimy sobie

Cichuteńko

– Nawet gdy zmysły

Gniewem mamią

– Gdzieś zawieszeni

Miedzy ścieżką

Naszych wyborów

– Wciąż

Tych samych

 

Nasze wybory

To złudzenia,

Dzięki wyborom

Świat ciekawszy,

Z pozorem,

Że możemy zmieniać

To co wpisane

W sen akaszy

 

Jest ponad nami

Świata kątek

– Coś,

Co niezmiennie

Przypisane

– Wbrew nam

Wpleciony

Życia wątek

– Nawet gdy jeszcze

Nam nie znany

 

Siedzimy sobie

Cichuteńko

Jak mysz pod miotłą

– To na szczęście,

By sprostać

Naszym nowym lękom

– Są jak wyzwania

Złudne przejście

 

Sukces cieszy

 

SUKCES  CIESZY

 

Świętujmy sukces

– Naszą pracę

I pracy efekt

– To nieważne,

Że było trudne,

Gdy możemy

Kończyć to

Śmiechem

 

Śmiech to wyraz

Naszej rozwagi,

Naszej pracy

Nad ścieżki biegiem

– Dotykamy

Krawędzi sławy

– Gdzie jej kres

– Szepczemy,

Ja nie wiem

 

Świętujemy sukces

Na korcie

– Gdzieś na ringu,

Na płycie boiska

I słuchamy tę naszą melodię

Co wbrew woli

Łzy nam

Wyciska

 

Sukces cieszy

Teraz

I zawsze,

Dodajemy cegiełkę

Kolejną

– Tak, on cieszy

A czasem śmieszy,

Że jest tylko

–  Wśród zmiennych,

Zmienną

 

Anioł przewinień

 

ANIOŁ PRZEWINIEŃ

 

W tych naszych chwilach

– Codziennych,

Nie zawsze jesteśmy

Tacy jak chcemy

– Wierni

Naszym zasadom,

Pragnieniom

– Tym wszystkim

Co wprawdzie

Nic nie zmienią,

Ale istnieją

Jak chwili naszej

Miernik

 

Miernik czy może

Ktoś nad nami

Bez skazy,

Pełen miłości

– Osłania tymi swoimi

Skrzydłami

Nasze błędy,

Nasze małości,

Strażnik

– Nasz strażnik

Nad snami

 

Anioł

– Ten jakże ważny,

Anioł naszych

Przewinień,

Pełen rozwagi

Szepcze

Cichutko,

Nastraja serce

Przeciw smutkom,

Mając nadzieję,

Że potrafi

Ocalić,

Że nas nie zostawi

Sam na sam

Z chwilką życia

– Krótką

 

Bierki

 

BIERKI

 

Szepnął czerwiec

– To Ja,

Czy maj jeszcze?

Sam już nie wiem,

Bo wszystko bez zmiany

– Pachnie ranek

Kolejnym deszczem

I te same

Dni

– Takie same

 

Stanął czerwiec

Przy mostku

Nad strugą

– Tuż ponad nim

Upojne akacje

Kwitną sobie

– Tak od niechcenia,

A za nimi

Tak blisko

Wakacje

 

Duma czerwiec

Nad swoim losem

– Cóż poradzę

Na zmianę klimatu,

Powinienem,

Lecz nie urosłem

– Tak jak szkic

Osnowa dla żartu

 

Ja wiem jedno

– Kolejne lata,

Czas

– Ten mój,

Statycznym się zdaje

A tu nagle

Zmiana

Za zmianą

– Rozsypują się bierki

Zebrane