Słowa i słówka

Poezja i proza – Strona autorska

 

Koncert

 

KONCERT

 

Wysłuchałem dziś

Ze wzruszeniem

Bandurzystek dźwięków

I śpiewu

O nadziei

Wciąż nie złamanej,

O dniach bliskich

Na drugim nam brzegu

 

Tuż za chwilą,

Za jej krawędzią,

Czas przystanął

– Czas przerażony,

Że ktoś może niszczyć,

Zabijać,

W swoich kłamstwach

Przepoczwarzony

 

Wysłuchałem dziś

Ze wzruszeniem

Słów i dźwięków

Pełnych nadziei,

Że powrócą znów

Dni bez lęku

– Choćby dla tych

Co ocaleli

 

Księżyc za kominem

 

KSIĘŻYC  ZA  KOMINEM

 

Jakże dawno Cię nie widziałem

– Wyszeptałem dziś

Do Księżyca,

Wciąż się srebrzysz

A ja zapomniałem

Zapędzony

W zakrętach życia

 

Zapomniałem Twej tarczy

– Jak twarzy,

Pełnej znamion

I jakże bliskiej,

Przecież Ty

Też potrafisz marzyć

I szeleścić

W jesiennych liściach

 

Przypomniały o Tobie

Koty

Zapatrzone w Twą tarczę

Za oknem

– Zamiauczały

I zamruczały,

Że bez Ciebie

Są takie samotne

 

Więc usiadłem

Obok swych kotów

I jak one

Wlepiłem oczy

W kontur dachów

I kształt kominów,

Gdzie jak zwykle

Swą tarczę

Toczysz

 

Z notatnika myszy – dzień edukacji

 

Z NOTATNIKA MYSZY – DZIEŃ EDUKACJI

 

Mysz przegląda stare zeszyty

-Te, ze szkoły

– Minęła tak szybko

– Dni w szczebiocie,

W żartach wesołych

Już są mgiełką przeszłości

Niezwykłą

 

Mysz pamięta chwilki

– Te, w stresie

– Czy mnie wyrwie,

Bo dziś nic nie umiem,

Kret mi wprawdzie tłumaczył,

Lecz przecież

Kret mych lęków

I tak nie zrozumie

 

Pani miła i wciąż uśmiechnięta

– Tak jak inni podziwiam

Panią

– To, że wszystko umie,

Pamięta

I nie znudzi się mówiąc

To samo

 

Moja szkoła

W dal odpłynęła,

Zostawiła cząsteczki wiedzy

– Tej o życiu,

O celu nieznanym,

Jak je kochać potrafić,

Jak przeżyć

 

Odłożyła zeszyty na półkę

I szepnęła

– Muszę swej pani

Przynieść kwiat

I sera Gomułkę,

Lub choć list

Wysłać jej

Z życzeniami

 

Jakoś tak październikowo

 

JAKOŚ  TAK  PAŹDZIERNIKOWO

 

Jakoś tak

Październikowo

– Trochę wietrznie

A trochę mokro,

Mix kolorów

– W nim brąz kasztanów,

Srebrny księżyc

I nocna samotność

 

Ranki nasze

Szaro zaspane,

Mgły kołderką pokryły

Trawy,

Wciąż trudniejsze

To nasze wstawanie

– Nie pomaga smak

Rannej kawy

 

Taka sobie jesień

W rozkwicie,

Chociaż sobą

Przedstawia starość

– Pomarszczone latami

Życie

Mija szybko,

Bo czasu wciąż mało

 

Jakoś tak

Październikowo

– Ciepłe kurtki załóżmy

Na grzbiety,

Chodźmy sobie

– Po prostu

Na spacer,

W te wszechwładne

Kolorów

Szelesty

 

Poszeleścimy sobie

 

POSZELEŚCIMY SOBIE

 

Poszeleścimy sobie

Jesiennie

Pośród liści w kolorze złota,

Pośród lśniących skórek

Kasztanów,

Nazbieramy kasztanów

– A co tam

 

Podrzemiemy

Zbyt wczesnym rankiem

Pod kołderką

– Mgielnie puchowa

Jak sukienka

Jesiennej kochanki,

Która wszystko

Przed nami chowa

 

Podumamy

Nad ranną kawą,

Grzejąc szklanką

Zmarznięte dłonie,

Popatrzymy

– Za oknem to samo,

Jeszcze raz

Jesienny krajobraz,

Jeszcze raz

Wśród kolorów

Tonie

 

Jesiennie

 

JESIENNIE

 

Trawy skryte

W białej kołderce,

Świt  jesienny

Tuż za oknami,

Nasze myśli

Wciąż jeszcze senne

– W roztargnieniu

Bawią się snami

 

Nasze myśli,

Nasze pragnienia,

Gdzieś przy kawy

Porannej szklance

– Jeszcze śpiące,

Jeszcze błądzące,

Jakby nasze

Ale nie z nami

 

Świt jesienny

Ciemny i mglisty,

Nad potoczkiem

Figurki kaczek

– Kacze rzeźby

Wśród złotych liści

Zapraszają

Na ranny spacer

 

Zapach róż

 

ZAPACH  RÓŻ

 

Zapach róż

– Zapachu nuta,

W dal odchodzą

W głąb korytarza

– W rytmie kroków,

Zaklęty smutek

Bicie dzwonu

I pieśń kobziarza

 

Zapach róż

I uśmiech

– Tak bliski

Jeszcze wczoraj,

A dziś

Pożegnanie

– Jesień płonie

Kolorem liści

I westchnieniem

– Wybacz jej Panie

 

Zapach róż

I milczące tłumy

– Czas przystanął

Na swojej drodze,

Pożegnanie

– Więcej nie umiem,

Szept wśród róż

– Więcej

Nie mogę

 

Zapach róż

I kobziarza smutek

W dal odchodzą

W głąb korytarza

– Zapach róż

I ten znany uśmiech,

W rytmie kroków

Z powagą

Na twarzach

 

Rozmowa z kotem

 

ROZMOWA  Z  KOTEM

 

Rozmowa z kotem

Dość jednostronna

– Ja proszę

– On, lekko kiwa ogonem

– To znaczy,

Że nie pokona

Bariery słuchania,

Rozumie doskonale,

Lecz przecież

Ma swoje ścieżki

I swego pilnuje zdania

 

Tylko czasem,

Gdy bardzo pragnie,

Ociera się o mnie

Swego karku zgięciem

– Uchem czy pyszczka

Zadziwieniem

– Takie kocie

Pieszczoty,

Jego wola

I jego lśnienie

 

Tylko czasem

– Gdy siedzę znużony

On zjawia się

Ze swym proszę,

Opowiada

Te swoje

Androny,

Kocie sny

I marzenia kocie

 

Co jest

W marzeniu Kocim?

– Są dłoni mojej

Delikatne ruchy,

Jest smakołyk

Witany mruczando,

Jest zabawka

Którą ktoś rzucił,

Jest miseczka pełna

Smaku,

Jest chrupanek w pyszczku

Grzechot,

Jest księżyc w pełni

Na dachu

I ta bliskość ciepła

– Tu

Ze mną

 

Z notatnika myszy – polityka

 

Z  NOTATNIK  MYSZY  – POLITYKA

 

Czyta myszka najnowszą prasę,

Kręci pyszczkiem

W lewo i w prawo

– Co się dzieje

W tej polityce

– Trochę dalszej,

Za naszym lasem

 

Ktoś zawłaszcza ziemie sąsiada

Krzycząc

– Przecież to jego wina,

Bo istniejąc opór nam stawia

I próbuje nasz marsz zatrzymać

 

W handlu zastój,

Wzajemne sankcje,

Oni towar

A my paliwa,

Gospodarki piszczą i trzeszczą

– Jakże trudno

Wszystkim wytrzymać

 

Jeszcze zima nowa

Przed nami

– Salwa armat herbu Celsjusza,

Sankcje bolą

– Sankcji dynamit

Dziwny układ

Próbuje wymuszać

 

Myśli myszka

– Jednak mam szczęście,

Że cichutko mieszkam w swym lesie,

Tylko echo dociera

Czasami

Tego co dzieje się

– Gdzieś

Na świecie

 

Wrzesień – to już?

 

WRZESIEŃ – TO JUŻ?

 

Wrzesień nadpłynął

Chłodnym rankiem,

Zmrokiem zbyt wczesnym,

Dłuższą nocą,

Chwilką zadumy,

Złota dzbankiem,

By czas zadumy

Przybrać w złoto

 

Nasze spacery

Wzdłuż alejek

Trwają jak trwały

Latem całym,

Trawy wciąż pachną,

Drzewa szumią,

Lecz delikatniej

– Jakby spały

 

Wrzesień nadpłynął

Dość nieśmiało,

Kryjąc w zanadrzu

Barw paletę,

Pająki

Jeszcze sieci tkają,

By złowić w sieci

Nową jesień