A Ty sobie bracie śpij
A TY SOBIE BRACIE ŚPIJ
Nasze chwilki
– Bańki mydlane
Wiatr rozwiewa
– Jedna na dłoni
Przytulona i senna ziewa,
Inna drugą ze śmiechem goni
– A ten ranek,
Ten lipiec złoty
– Gdzieś tam burze za lasem mruczą
– U nas słońce przegania kosy
Nad czereśni łakomą ucztą
– A ty sobie bracie śpij,
Chociaż gryzie zgrzebny koc,
Świt przed Tobą kusi – żyj
Jakby nie istniała noc,
Jakby każdy oddech nasz
Był jedynym
I ostatnim,
Jakby malowany w snach obraz
Był odbiciem prawdy
Nasze myśli
– Już zmęczone,
Rozłożyły się na kocu
– Plotą bajdy i androny
Spod przymkniętych słońcem oczu,
Rozłożyły się i mruczą
Zasłyszane nutki świerszczy
– Ot, próbują
– Dość przekornie, wplatać świerszcze
W nutki wierszy
– A ty sobie bracie śpij,
Chociaż gryzie zgrzebny koc,
Świt przed Tobą kusi – żyj
Jakby nie istniała noc,
Jakby każdy oddech nasz
Był jedynym
I ostatnim,
Jakby malowany w snach obraz
Był odbiciem prawdy
Gdzieś wieczorem
– Ponad dachem
Ćmy,
Czy może nietoperze,
Pyłem srebrnym obsypane
Krążą w ciszy zmierzchu brzegiem
– A ty sobie bracie śpij,
Chociaż gryzie zgrzebny koc,
Świt przed Tobą kusi – żyj
Jakby nie istniała noc,
Jakby każdy oddech nasz
Był jedynym
I ostatnim,
Jakby malowany w snach obraz
Był odbiciem prawdy