Niedźwiedź w kniei
NIEDŹWIEDŹ W KNIEI
Niedźwiedź zawitał do kniei
– Szeptane pogłoski
Krążą i myśli drążą
Jeżąc wszystkie włoski
Knieja jak oniemiała
– Zbyt dokładnie nie wie
Jak niedźwiedź ten wygląda
– Czy straszny,
Czy rubaszny,
Czy zmysłom folguje
– Ona po prostu
Jeszcze
Niedźwiedzia nie widziała
– Wie o zmianie
– Tę zmianę
Już przez skórę
Czuje
Koniec słodkiej gnuśności,
Dziwnych porozumień
Między zającem i wilkiem,
Gąską oraz lisem
– Układy,
Układziki,
Gdy wciąż nie wiadomo
Kto zasiedział się w kniei
A kto właśnie przyszedł
Część kniei rozprzedana
– Tną ją ulic wstążki,
Wytyczają w niej ścieżki,
Montują latarnie
– Jest hałas zamiast śpiewu,
Znikają ostępy,
Wszystko widać na tacy
Zanim noc zapadnie
– Nawet wtedy
Ta cisza iluzją i złudą
– Szmer,
Szelest,
Ostre światła
Odbite ekranem
– Trwa sabat,
Wieczność ruchu
I czujność,
Niespójność
Kniei jako pojęcia
– Stąd też niewyspanie
A teraz jeszcze niedźwiedź
– Jakby było mało,
Znów wielka niewiadoma,
Życia nowy przedział
– Zwierzęta przerażone
Tym co wciąż nieznane,
Tym faktem,
Że nikt jeszcze
Nie widział niedźwiedzia