Przed …
PRZED…
Zwykły, niezwykły wieczór.
Plącze się – jakby na przyczepkę,
Data, godzina, płomień świecy na stole
– Za oknem mrok,
Noc okryła wszystko
– Litościwie,
Brak liści na drzewach i kolory pod nogami
Uprzątnięte zapobiegliwie przez miotły zamiataczy
Nad stołem wiruje w płomieniu świecy rój wspomnień
– Ot zamienione w motyle nocy
Słowa,
Uśmiechy,
Zapomniane twarze i brzmienie głosu
– Szczególny wieczór,
Wypada zagłębić się w jego magię
Bierzemy ze sobą pragnienie wspomnień,
Marsz wspomnień jedną z dobrze znanych,
A może całkiem nieznanych i nieoczekiwanych alejek,
Marsz pośród kamiennych tablic i liter,
Powtarzanych – bezwolnie, mijanych nazwisk,
Imion, które brzmiały kiedyś
– Przypisane do Twarzy, postaci,
I tych wydarzających się niesłychanie ważnych
Lub całkiem nieistotnych historii
Jest wieczór
Płomień świecy na stole
– Taka prywatna alejka
– Wygodna, bo maszerują nią tylko myśli,
Tylko wspomnienia
To tylko jesień
– Nauka przemijania
To tylko płomień
– Światełko w mroku,
Światełko zaledwie