Metro – tunel
METRO – TUNEL
W tunelu zamieszkała noc
– Wymościła sobie legowisko
Kamiennymi palcami
– Siedzi tam
Przyczajona,
Pajęczo skrzętna,
Pachnąca smarem,
Żelazem
I znieruchomiałym powietrzem
Noc przymknęła swoje oczy,
Mruczy ciszą
I energią uśpioną
W pajęczynach przewodów,
W szynach rozpiętych
Na kolejnych stopniach
– Zbiegają się w ciemności
I giną w ciemności,
Spragnione ruchu
Tylko czasem
W tunelu pojawia się brzask,
Narastający szum,
Aż do unisono stuku i chrzęstu,
Rwących ciszę na cząstki,
Rwących noc na smugi
Rozwieszanego
Coraz mocniejszego światła
– Przetacza się stalowo szklany potwór
Barwą,
Dźwiękiem,
Hałasem,
Bo zniknąć nagle
W mroku,
Roztopić się w ciszy,
W dźwięku kapiących monotonnie
Kropel wody
Jest tylko noc
Przyczajona,
Pajęczo skrzętna,
Pachnąca smarem,
Żelazem
I znieruchomiałym powietrzem .