Z notatnika myszy – pranie firanek
Z NOTATNIKA MYSZY – pranie firanek
Święta wciąż bliżej,
Jaśniejsze ranki,
Mysz – dosyć smętnie
Żuje śniadanie,
Zerka ukradkiem
Na swe firanki
I wzdycha cicho
– Znowu pranie
Zanim to pranie
Nabierze pędu
Trzeba firanki odpiąć
Z karniszy
– Stołki
I łapki więdnące w górze,
Okruszki tynku
– Znów,
Na myszy
Trudno
– Decyzja nieodwołalna
– Trzeba ustawić
Stołek,
Stołeczek
I poduszeczkę
– Wciąż za nisko,
No a po za tym
W łapki gniecie
Teraz
– W tanecznym pół rozkroku,
Rozpoczynamy operację
– Trochę się chwiejąc,
Lecz z nadzieją,
Zwalniamy pierwszą z brzegu
Żabkę
– Uff, to początek,
Potem dalej
– Kolejna,
Druga
I ku trzeciej
– Przystanek
– Przerwa
– Stop
– Uwaga!
– Byle nie zlecieć,
Poprawka
– Lekka,
Swej pozycji,
No i ta trzecia,
Potem czwarta,
Piąta,
Kolejna i kolejna
– Za duży rozpęd
– Tam do czarta
Chwila oddechu,
W górę łapki
I odpinamy nowe żabki
– Jest już dziesiąta,
Jedenasta
– Rozpęd
I wreszcie ta feralna,
Więc omijamy
– Od niechcenia,
Dla nas
Trzynastej żabki
Nie ma
– Przeszły te ,,naste”
– Już dwudzieste
– Ciągniemy
Podciągamy bliżej
Firanki sploty
– Papiloty spływają po nas
Coraz niżej
– Trudne,
Bo żabek jest czterdzieści
– Łapki omdlały
– Wreszcie koniec,
Wolno schodzimy
– Trochę chwiejnie,
Wciąż podpierając się
Ogonem
Teraz
Już tylko zwykłe pranie,
Pralka i proszku miarka mała
– Włączamy pralkę
I na wersalkę
A ona sobie będzie
Prała
Trzeba wypocząć,
Ściszyć myśli
– Zwłaszcza tę jedną,
Że gdy pranie
Skończy się wreszcie,
To – o zgrozo,
Znów rozpoczniemy ich wieszanie
Znowu
– W tanecznym pół rozkroku,
Zaczniemy
Trudną operację
– Trochę się chwiejąc,
Lecz z nadzieją
Ujmiemy w łapkę
Pierwszą żabkę…