Anioł poranny
22 listopada, 2012
ANIOŁ PORANNY
Przysiadł w zadumie
Pochyleniem ramion
I tych
Znad ramion wyniosłości
– Tak niecodzienny
W twarzy tłumie,
W biegu
Ku celom
Jakimś mglistym,
Po laur,
Czy uspokojenie?
– Po smakowanie
Codzienności
Przysiadł w zadumie
– Skrzydeł puchem
Zakłócił
Tą poranna szarość,
To nasze zwykłe
– Nie rozumiem,
Pragnienie więcej,
Szept
– Za mało
Anioł poranny
Na przystanku,
W tramwaju,
Na szemrzących schodach,
W tym gwarze stóp,
W maszerowaniu
Myśli ukrytych,
W samochodach,
W prasie porannej,
W nausznikach słuchawek
Królujących w uszach
– Ociekających cieniem dźwięków,
Imperatywem rannym
– Muszę
Przysiadł na chwilkę
W tej zadumie
Ramion strzelistym pochyleniem,
Wciąż powtarzając
– Nie rozumiem,
Z ust półuśmiechem
Pół zdumieniem.