Wiatr
WIATR
Zjawia się niepostrzeżenie. Przypadkowe , zdawałoby się, zawirowania kurzu , traw pochylenia, liści szelest na drzewie i zjawia się swawolny , zaczepny pierwszy powiew. Podmuchy zaczynają swój taniec pomiędzy drzewami – z hukiem trzasną jakąś niedomkniętą okiennicą, porwą, pozostawione luzem, papierki , piachem sypną prosto w oczy.
Zaczyna powoli narastać , tężeć , rosnąć w siłę motor żeglarzy, miotła i rzeźbiarz krajobrazów – wiatr.
Śmignął
między opłotkami
– Przemknął,
mignął chaty skrajem
– aż pod malwy,
aż pod rutę
– Dymem skręcił,
gontem spłynął
– Przypadł,
ucichł pod łopianem.
Znowu ruszył
– wolniej nieco
– Tuż za furtą
pobiegł polem.
– Tężał,
gwizdał,
trawy czesał
– jak koń gzami rozpędzony.
W miedzę skoczył
– starą gruszą
zawirował
w obertasie
– Dopadł lasu.
– Las przeskoczył,
W górę pomknął
ponad lasem.
– Świszczał,
gwizdał,
piął się w górę
– ponad zboża
– ponad drogi,
aż się wczepił
jak wół
w chmury
i z chmur wozem się potoczył.