Tęcza
TĘCZA
Wiatr i deszcz to nieodłączne atrybuty burzy. Przemija burza i wraz z ostatnimi kroplami pojawia się znowu Słońce – świeższe, bardziej złote. Pojawia się jak klejnot w oprawie wielobarwnego pierścienia tęczy. Jakże daleko odbiegły bosonogie, dziecięce zabawy w parujących kałużach piaszczystej polnej drogi, zapach świeżości i radość , koguty o tęczowych ogonach i ogon tęczy na niebie jak klamra.
Chmurne – baby
– wiatrem gnane,
wypłakały już swe żale.
Ponad polem,
ponad lasem
– jeszcze
mgieł przejrzysty welon
– jeszcze
łzy ich nie obeschły
– jeszcze
łzy ich w strugach szemrzą
a koguty
– oszalałe,
już na płotach
radość pieją.
Z tej radości,
z westchnień mgielnych
– ponad łąką
– ponad polem,
kwiatów barwą usypany,
prysnął w górę
łuk weselny
– Nieba z ziemią
zaślubiny
– i już świerszcze
marsza grają
i już Słońce
stułą wiąże
nieba błękit
z łąki skrajem.
Ponad gruszą,
ponad polem,
ponad świątków zadumanie,
stanął
Słońca barwny ogon
– po kogutów
trzecie pianie.