Czasem piszemy
CZASEM PISZEMY…
Czasem piszemy słowa, płynące gdzieś spoza nas, spoza realnego świata. Świat jest dosyć kanciasty. Ma swoje zależności, niesprawiedliwości, swoje radości ale też cierpienie. Jest w nim przemoc, jest głód i brutalność. Jest korowód chwil i obrazów, naiwne próby oszukania innych i samych siebie, jest zasłanianie oczu na wszystko to co jest dla nas niewygodne i burzy nasz spokój codziennego dnia – małych pozornych enklaw bezpieczeństwa, które tworzymy wokół siebie. Czasami odczuwając jego gorycz i niesprawiedliwość rzucamy się z próbą odkupienia, empatii, zadośćuczynienia wszystkim istnieniom, które postrzegamy jako te bezbronne lub pogrążone w dziwnym niesprawiedliwym i niezrozumiałym rachunku przypadku a może po prostu losu. Ponad tym wszystkim jest zbiór chwil i obrazów otoczenia. Zapiera on często dech i napełnia pokorą, ale też zachwytem. Ten świat zachodów słońca, gwiazd rozpalonych na niebie, pióropuszy wodospadów czy ogromu i przejrzystości gór, jest też realny, jest ponad nasze kruche losy, ponad codzienne chwile. Ten świat też jest realny. Czasami narasta w nas potrzeba – choćby nieudolnego hołdu jego pięknu. Powstają wtedy nuty muzyki – niezapomniane i wieczne, obrazy kolorów i słów, rzeźby wydobywające piękno i niepowtarzalność kształtów. Powstają całe systemy wierzeń i rytuałów, próbujące zbliżyć nas do tego co tworzy wewnątrz blask i światło. Sensem tego wszystkiego jest stworzenie nadziei i wiary w cel naszego cierpienia, w porządek rzeczy i sens każdej chwili i każdego fragmentu swoistej układanki, której jesteśmy maleńkim puzzlem. Czasem piszemy słowa, płynące gdzieś spoza nas – być może z tego właśnie realnego świata – słowa nadziei.