Budowa
9 sierpnia, 2011
BUDOWA
Promień słońca
Powoli
Wędruje
Po ścianie
– Brzegiem blatu,
Krawędzią
Nieruchomej dłoni
– Takie sobie
Słoneczne
– Ranne,
Ucztowanie,
Gdy myśl
– Wciąż jeszcze senna,
Tą drugą
Już goni
Promień słońca
I chmurka
– Kleks biały
W błękicie,
Jeszcze mają
Tym rankiem
Swe prawo
Wyboru
– Czy zaistnieć
Jasnością?
– Czy schować
W niebycie
Całą jasność,
Za szarą
Chmur
– Gęstą,
Oponą
Promień słońca
I myśli
– Te nasze poranne,
Nasza wiara
I nasze
Codzienne
Pragnienie,
Przed wyborem
– Czy istnieć
Gdzieś w cieniu
Poranka?
Czy podążyć
Za światłem
I światła
Spełnieniem?
Niby prosty poranek,
Niby proste słowa
– Ot,
Dzień nowy,
Kolejny,
Jeden, z tak już wielu,
Dni
Miesięcy
Lat Naszych
Gdy Trwa,
Wciąż budowa
– I nie znamy
Jej kresu
Znaczenia
I celu.