Kiedy idę
30 czerwca, 2011
KIEDY IDĘ
Kiedy idę
– Biegnie przede mną
Parę kroków,
No – powiedzmy
W głosu zasięgu,
Mój złocisty
Koker – włóczęga
Z tą rozterką ogona
– Wieczną.
Kiedy Żona
Przy stole
Zasiada
– Celebracja
– Przyjaźń bez granic
Jest już przy niej.
– Ruch każdy łowi
I kęs każdy
Łowi oczami
Czy jest głodny ?
– Ależ skąd
To przecież
Tylko taki
Domowy rytuał
Taki sam
Jak warknięcie
W zabawie
Gdy zbyt mocno
Ktoś go przytula
Czasem leży
„ na żabkę”
„na lenia”
Czasem śni mu się
Pogoń szalona
– Taka rasa
Po prostu – spaniel
W róg poduszki
– Od zawsze,
Wtulony.
To przyjaźni
Historia bez końca
– Gdzie więc problem
I skąd
Ten temat,
Te wspomnienia
Lekko wilgotne.
– Problem jest
Bo – J E G O
Już nie ma !